Nadchodzi czas decyzji i to my, Polacy, mamy głos. To przywilej i warto z niego skorzystać. – Przed nami bardzo ważny dzień. 9 czerwca idźmy wszyscy na wybory – wzywa wokalistka Patrycja Markowska.
Na ile ważny dla Polaków będzie dzień wyborów posłów do Parlamentu Europejskiego, to się jeszcze okaże. Na razie przewidywania co do udziału w wyborach nie są zachęcające, co nawet dla polityków jest w jakimś sensie zrozumiałe.
– Polki i Polacy już są zmęczeni różnymi wyborami – przyznaje wicemarszałek Sejmu i poseł Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty. Po rekordowej frekwencji w jesiennych wyborach parlamentarnych, dużo niższej w wiosennych wyborach samorządowych, kolejne wybory mogą się okazać frekwencyjną klapą.
– Nie może być tak, że Polska będzie miała najniższą frekwencję w tych wyborach i że nasi europosłowie, nasze europosłanki, nasz głos w Brukseli będzie traktowany jako najsłabszy z całej Europy – mówi marszałek Sejmu Szymon Hołownia. W pierwszych latach członkostwa Polski w Unii Europejskiej frekwencja w eurowyborach była bardzo niska. W 2004 roku zagłosowało nieco ponad 20 proc. uprawnionych do głosowania, w 2009 roku było to 24,5 proc., a w 2014 – 23,8 proc. Dopiero pięć lat temu frekwencja nieco drgnęła i wyniosła niemal 46 proc. A te nadchodzące wybory są absolutnie kluczowe dla Europy.
– Dokonujemy wyboru: albo chcemy dalej Europę budować wspólną, zintegrowaną, bezpieczną, Europę dobrobytu, albo chcemy jej dezintegracji, rozbicia na państwa narodowe i niestety zbliżenia się, jeśli chodzi o formę sprawowania rządów, w kierunku Rosji – podkreśla Michał Wawrykiewicz, kandydat Koalicji Obywatelskiej w wyborach do europarlamentu. Wybory są ważne także ze względu na potencjalną agresję Rosji. – To za tej kadencji będzie decydowany wspólny komisarz do spraw obrony, budżet obronny Unii Europejskiej, to, czy ma się otworzyć na cały ten szeroki aspekt bezpieczeństwa. To tu będziemy rozmawiali, jak wspólnie stawić czoła zagrożeniu ze wschodu – zwraca uwagę marszałek Sejmu Szymon Hołownia. Politykom aktywności i determinacji nie można odmówić. W całej Polsce, bez względu na polityczne barwy, zachęcają do pójścia na wybory.
– Namawiać, namawiać i jeszcze raz namawiać, mobilizować do udziału w wyborach – mówi Michał Wawrykiewicz. Zachęcają różne pokolenia i różne organizacje, a także zwykli obywatele. – Najważniejsze jest, żebyśmy sobie uświadomili, że Unia Europejska to nie jest jakiś zewnętrzny byt, tylko to jest faktycznie nasza rzeczywistość. My jesteśmy częścią tej Unii i chcemy być – mówi Jessica Koczwara ze Stowarzyszenia „Dziewczyny na Wybory”. Padają różne argumenty: ekonomiczne, prawne, kulturowe.
– Coraz więcej prawa względem prawa krajowego tworzone jest w Unii Europejskiej – komentuje Waldemar Buda. – To wybory są właśnie o tym, abyśmy my, Polki, miały dokładnie takie same prawa jak Hiszpanki, jak Niemki – zwraca uwagę Joanna Scheuring-Wielgus, wiceministra kultury i dziedzictwa narodowego oraz kandydatka Lewicy w wyborach do europarlamentu. – Często okazywało się, że to Parlament Europejski dbał o to, żeby przyjmowane prawo było jak najbardziej proobywatelskie – zaznacza Aleksandra Krzysztoszek z Euractiv Poland i Fundacji imienia Stefana Batorego. Nie jest też obojętne, kto nas w tej Unii będzie reprezentował.
– Tam potrzeba ludzi walki, ludzi konsekwentnych, ludzi, którzy przez wiele lat, przez wiele dziesięcioleci, reprezentują ten sam kurs – mówi prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. – Tak naprawdę mamy walkę dwóch światów, dwóch kultur, walkę dwóch cywilizacji – podsumowuje Włodzimierz Czarzasty.