– Wywodzę się z niezbyt zamożnej rodziny – opowiada założyciel przedsiębiorstwa Lano Meble produkującego w podłódzkiej wsi Tyble łóżeczka dla dzieci. – Pamiętam czasy, kiedy, mówiąc kolokwialnie, nie przelewało się w domu. To był jeden z czynników, które motywowały mnie do działania (…). Chciałem po prostu kupić rzeczy, o których marzyłem, a na które nie mogłem dostać pieniędzy od rodziców.
Przystąpili do działania po tym, jak tata stracił pracę, a znalezienie nowej nie było wtedy łatwe. – W sukcesie pomogło też trochę szczęścia – przyznaje Łukasz. – Okazało się, że upadający zakład pracy mojego ojca może przejąć inwestor, który wyłoży środki na produkcję i funkcjonowanie, a całą działalnością zajmie się właśnie mój tato, z racji tego, że jako osoba życzliwa, budząca zaufanie, ale też kompetentna – świetnie się do tego nadawał.
Firma rozkwitła dzięki pomysłowości Łukasza. Ku zdumieniu ojca, postanowił sprzedawać łóżka przez internet, co w tym czasie wcale nie było oczywiste. E-commerce w Polsce dopiero raczkował. – Moje umiejętności „internetowe”, czyli wiedza, jak wystawić produkt w sieci, jak go opisać, gdzie to zrobić itd. – przyniosły bardzo duże efekty. Pamiętam pierwsze dostawy, gotówkę, którą trzymałem w ręce, pierwszy raz w życiu w takiej ilości. Przyszłość jawiła im się w jasnych barwach, gdy nagle inwestor stwierdził, że nie potrzebuje już panów Siwików, bo on będzie zarządzał przedsiębiorstwem. Rodzina postanowiła więc iść na swoje, pozostając jednak w branży meblarskiej, będącej pasją ojca. Znaleźli producenta, zaprojektowali nowe wyroby i znów kłopot – za małe moce przerobowe. – Potrafiłem sprzedać np. 100 sztuk, ale producent był w stanie wyprodukować tylko 30. Ostatecznie sami zostali producentami. – Mimo mnóstwa problemów oraz perturbacji zawsze było w nas to samozaparcie, chęć osiągnięcia sukcesu, tym bardziej że mieliśmy potencjał oraz chęć do pracy!
Załoga Lano Mebli liczy dziś 120 osób. – Mieszkają w tej samej wiosce, żyją z nami, są moimi bliskimi przyjaciółmi – mówi Łukasz Siwik. – Prowadzenie firmy i sama firma to są ludzie. I nie boję się powiedzieć swoim pracownikom, że nie tylko ja mam być zadowolony jako pracodawca, ale również ty – jako pracownik. Tworzymy między sobą kodeks zasad, wspólnie określony, dzięki czemu obie strony czują się podmiotem w tym projekcie.