R E K L A M A
R E K L A M A

Aperitif, apero i reszta przyjęcia. Wykwintny francuski obiad

Francuski obiad występuje w dwóch postaciach – codziennej i uroczystej. Ta pierwsza to zazwyczaj przystawka – może być pasztet w towarzystwie korniszonów, stek z frytkami i z zieloną sałatą, deser, sery i jabłko albo gruszka. Ta druga postać obiadu związana jest z dniem ważnym dla rodziny, urodzinami (imienin się nie obchodzi) lub z rocznicami. Może odbywać się w domu przy stole lub przybrać formę „śniadania na trawie” organizowanego w ogrodzie – nawiązując do słynnego obrazu Édouarda Maneta, znajdującego się w Muzeum d’Orsay. Menu jest wtedy wprawdzie skromniejsze, ale nie mniej wykwintne dania pojawiają się na obrusie, bo ten jest obowiązkowy na stoliku pod gruszą czy na trawie wśród kwiatów. 

Fot. Marek Brzeziński

Będzie świąteczna sałatka z surowymi porami, z jajkiem miękkim w środku, a twardym na zewnątrz i z tapenadą – pastą z czarnych oliwek, czosnku, wymoczonych w wodzie filetów anchois, soku z cytryny, oliwy i kaparów. Będzie tarta z kozim serkiem, befsztyk, a na deser melon faszerowany owocami. To klasyczne menu ogrodowe. 

„Porządek” obiadu 

Kolacji zresztą też. A zatem najpierw aperitif. Kojarzy nam się zazwyczaj z napojami. Może być alkohol, ale może też być sok – najczęściej pomarańczowy. Rzadziej, choć i to się zdarza, dostaniemy koktajl, najczęściej popularną pina coladę lub czasem manhattan iced-tea. Ten ostatni to mieszanka różnych białych alkoholi, takich jak gin, rum Bacardi i Cointreau – pomarańczowy likier z gorzkich i słodkich skórek. Czasami dodaje się również odrobinę calvadosu. W Alzacji i w Lotaryngii także wytrawnej gruszkówki lub malinówki, a w Alpach białego génépi (mniej popularnego niż wersja zielona) – wyrabianego z kilkunastu ziół. Aperitif to jednak także coś do schrupania. Mogą być kukurydziane chipsy i mające swoje korzenie w czasach Azteków guacamole. Mile widziane są „hapsiki” – na maleńkich łyżeczkach czy w równie niewielkich szklaneczkach – na przykład różnego rodzaju kremy, z cukinii czy kalafiora, wzbogacone połówkami pomidorów koktajlowych zwieńczonych kawiorem czy ikrą łososia lub wędzoną szynką bajońską. Zamiast pomidorków mogą być przegrzebki, małże św. Jakuba, a zamiast ikry czy szynki – posiekane krewetki. Teraz przystawka – placuszki z serem halloumi z grilla, z korniszonem i z mieloną wołowiną. Kawałki tego mięsa z patelni w sosie madras z grzybami – prawdziwkami albo mun powieje tropikiem. 

Główne danie to ryby – smażone, gotowane, na parze, drób – kurczaki, kaczki, gęsi i indyk oraz jagnięcina. A do tego warzywa z grilla posypywane ziołami. 

Na ząbek… 

W tej roli świetnie się spisują awokado i krewetki. Możemy je połączyć, siekając krewetki na drobne kawałki i dodając śmietany lub greckiego jogurtu. Awokado lekko solimy i skrapiamy cytryną. Ale można krewetki przyrządzić osobno. Obieramy je z chitynowych płaszczyków. Odrywamy ogonek i wąsaty łeb. Nacinamy na grzbiecie. Igłą wyjmujemy czarne jelito. Czosnek przecinamy na pół. Wyzwalamy go z kiełka, wydłubując końcem noża. Kroimy wzdłuż. Najpierw w poprzek – poziomo, a potem na malutkie plasterki i na ćwiartki. Żeliwny rondelek. Dużo oliwy z oliwek. Nieco soli i pieprzu lub espelette. Na rozgrzany tłuszcz wsypujemy czosnek. Nie może się zarumienić, ale nie może też być twardy. Teraz krewetki. Jeśli są świeże, to trzymamy je na ogniu dłużej, te czerwone, ugotowane, smażymy krócej. Podajemy, gdy nieco zbrązowieją. Do tego pajda wiejskiego chleba albo bagietka. Alzackie Pinot Gris o lekko owocowym bukiecie i złocisto słonecznych smugach będzie wyśmienite. 

2025-04-28

Marek Brzeziński