Jak artysta chce coś ważnego powiedzieć o życiu i ludziach, to często ludzkie dramaty, obsesje i zadrażnienia przenosi na zwierzaki, które zaczynają mówić ludzkim głosem. To, co wiele lat temu czynił poeta francuski La Fontaine w swych bajkach, które były niby dla dzieci, ale tak naprawdę dla dorosłych – czyli, że świat zwierząt bywa zwierciadłem ludzkiego życia – wytwórnia Disneya opowiada nam w historii o lwie, który był królem.
„Król Lew” to absolutnie kultowa bajka, która dla całego pokolenia ma niezwykle ważne znaczenie. Piosenki z tego filmu, powiedzonka, jak np. „Hakuna matata”, a przede wszystkim postaci w nim występujące – Timon, Pumba, Rafiki, Zazu, Simba czy Skaza – zawładnęły wyobraźnią szerokiej widowni.
Teraz otrzymujemy prequel „Króla Lwa” w postaci filmu „Mufasa. Król Lew”. Jest to fotorealistyczna animacja, która zapiera dech efektami i epicką historią. Córka Simby, Kiara, zostaje pod opieką Timona i Pumby. Nadciąga burza, małe lwiątko boi się deszczu i błyskawic, niesforny duet Timon i Pumba próbuje nieskutecznie rozbawić dziecko z królewskiego rodu, przechwalając się swoimi bohaterskimi czynami. Pojawia się mędrzec Rafiki, który, by uspokoić małą królewnę, opowiada jej historię dzielnego dziadka Mufasy, który wcale nie chciał być królem zwierząt, ale nim został, bo był najdzielniejszy.
To metaforyczna opowieść o podróży przez życie, o szukaniu ziemi obiecanej, szczęśliwej krainy dla wszystkich, o przeciwnościach losu, o okrutnej zdradzie brata i wreszcie o miłości. Jest to też historia bezwzględnej walki o władzę.
Jedno plemię lwów przegania inne i chce podbić i podporządkować sobie wszystkie okoliczne terytoria. Mufasa najpierw długo ucieka z garstką przybocznych uchodźców, a gdy znajduje krainę szczęścia, postanawia zjednoczyć wszystkie zwierzęta i walczy z armią swojego wroga.
Tempo i rozmach filmu wbijają w fotel, a opowieść niesie pouczające treści dla dzieci i dorosłych. To połączenie musicalu z filmem przygodowym, filmem akcji i kinem familijnym. Takie rzeczy tylko u Disneya.
Sam Walt Disney, twórca Kaczora Donalda, był z dzisiejszego punktu widzenia postacią mocno kontrowersyjną, ale trzeba przyznać, że bajki produkowane w jego wytwórni nadal niosą pozytywne treści uniwersalne, które mieszczą się w jednym zdaniu: kochaj swoją rodzinę i o nią walcz, co u progu nowego roku warto sobie przypomnieć.