Nasz kaczy pochód po kuchennych stołach zaczniemy jednak nie od Azji, ale od Finlandii. Wprawdzie ten kraj leży na Półwyspie Skandynawskim, ale do Skandynawii nie jest zaliczany. Do tego grona należą Norwegia, Szwecja, nieco oddzielona morzem Dania i niemająca nic wspólnego z półwyspem Islandia. Wspólna kultura, w tym język – to łączy, a Finowie to Suomi mówiący ugrofińskim, a nie skandynawskim. W kuchni jest podobnie. I to oni właśnie, czytelnicy „Kalevali” i bohaterowie wojny zimowej walczący z radziecką agresją, która rozpoczęła się 30 listopada (niedługo rocznica) 1939 roku i skończyła w marcu 1940, wielce ukochali sobie, poza rybami, także kaczkę. Chodzi o dziką kaczkę – nie o hodowlaną, jak to jest w przypadku drobiu francuskiego. Przyrządza się ją z kawałkami boczku, niesłodkimi porzeczkami, serem pleśniakiem, śmietaną i dodaje oprócz przypraw także grzanki. Na innym półwyspie, bo Iberyjskim, w Sewilli, do kaczki potrzebujemy potężnej ilości tymianku, sporo oliwy z oliwek, cebuli, marchewki, oliwek, rosołku z kury i sporej szklanicy sherry. Oddalając się bardziej na zachód Europy, trafiamy na portugalski stół, na którym z drobiu króluje kogut, ale i kaczką tam nie pogardzą. Przygotowują ją z surową szynką (to ma być podkreślenie, że nie chodzi o wędzoną), z plastrami ostrej kiełbaski chorizo (po portugalsku chourico), do tego sporo pieprzu, cebula, żółtko i świeża pietruszka.
A teraz już w stronę Azji
Oczywiście pod tym kaczym względem królują Chiny. Tamtejszy canard laque – na chrupko – to szczyt pekińskiej sztuki kulinarnej. Sos to mieszanka soi, miodu, melasy, octu winnego, cukru trzcinowego, oliwy z ostrą papryką, wódką ryżową, anyżkiem, goździkami, koprem włoskim i pieprzem. I w tym kąpany jest kaczor, któremu jednak odcięto skrzydełka. Moczy się go tak przez parę godzin, aż jego skórka stanie się krucha jak pergamin.
No to teraz Tajlandia. Pół kaczki to świat i ludzie. Musi być wcześniej zacnie opieczona. Najpierw przez chwilę na patelni, potem nieco dłużej w piekarniku. Teraz kroimy ją na małe kawałki. Najlepiej tasakiem. Nieco startej skórki limonki. Trawa cytrynowa. Ananasa z kolei tniemy na niewielkie części. W woku podgrzewamy oliwę. Szczypta curry. Mleczko kokosowe. Doprowadzamy do wrzenia, nieustannie mieszając. Dolewamy bulionu warzywnego. Dodajemy przecięte na połowę pomidorki koktajlowe i kawałki ananasa. Musi się zagotować. Po kwadransie dolewamy sosu ostrygowego. Dorzucamy nieco cukru trzcinowego i świeże liście bazylii. I teraz kawałki kaczki. Pięć minut i pyszne danie z ryżem basmati i z warzywami na chrupko jest gotowe. Danie azjatyckie, więc można by pokusić się o bardzo specjalne smakowo wino ryżowe lub wręcz wyśmienitą sake, ale my pozostańmy w kręgu win francuskich z rejonu położonego na linii między Tuluzą a Bordeaux, chociaż bliżej tego drugiego miasta. Secret de Berticot z winnic Côtes de Duras. Tak zwana apelacja, czyli znak jakości wina oraz związane z nią wymagania i warunki produkcji, sięga 1937 roku. Białe wytrawne wino o pięknym „okrągłym” bukiecie i smaku owoców cytrusowych z przewagą cytryny i grejpfruta i z nutą liczi. Wspaniałe na języku.