Lider zwycięskiej partii Jens-Frederik Nielsen powiedział w rozmowie z lokalnymi mediami, że „w czasach wielkiego zainteresowania z zewnątrz” Grenlandia potrzebuje jedności oraz zapowiedział, że podjęte zostaną negocjacje z innymi partiami w celu utworzenia koalicji. Wyspa od około 300 lat pozostaje pod kontrolą Danii. Sama rządzi swoimi sprawami wewnętrznymi, ale decyzje dotyczące polityki zagranicznej i obronnej zapadają w Kopenhadze. Grenlandia korzysta z członkostwa Danii w Unii Europejskiej i NATO. Pięć z sześciu partii startujących w wyborach opowiada się za niepodległością od Kopenhagi, ale nie zgadzają się co do tempa jej osiągnięcia. Partia Demokratyczna uważana jest za partię w tej kwestii umiarkowaną.
Drugie miejsce w wyborach z wynikiem 24,5 proc. głosów zajęła inna partia opozycyjna, Naleraq, która pragnie natychmiastowego rozpoczęcia procesu niepodległościowego i zacieśnienia stosunków z USA. Dwie obecnie rządzące partie, Inuit Ataqatigiit (IA) i Siumut, zajęły trzecie i czwarte miejsce, zdobywając odpowiednio 21,4 oraz 14,7 proc. głosów. Głosowało ponad 40 tys. osób z 57 tys. uprawnionych. Jak mówi prof. Maria Ackren z Uniwersytetu Grenlandzkiego, większość Grenlandczyków chce niepodległości, ale dopiero po przeprowadzeniu re form w gospodarce, służbie zdrowia i w innych sektorach.
Położenie Grenlandii i jej zasoby mineralne przykuły uwagę prezydenta Trumpa, który w zeszłym tygodniu podczas wystąpienia przed Kongresem ponownie nawiązał do tematu przejęcia wyspy, twierdząc, że Stany Zjednoczone „potrzebują Grenlandii dla bezpieczeństwa narodowego” i zapowiadając, że ją „zdobędą”.
Analitycy są zdania, że agresywna postawa prezydenta USA wzmocniła pozycję negocjacyjną Grenlandii w stosunkach z Danią i przyczyniła się do ożywienia ruchu niepodległościowego. Lider demokratów w wywiadzie dla Sky News powiedział, że głosowanie to „jasny sygnał”: Grenlandczycy nie są „na sprzedaż” i nie chcą być Amerykanami ani Duńczykami. Chcą sami budować swój kraj.
Jak podaje agencja Reutera, sondaż przeprowadzony w styczniu na zlecenie duńskich i grenlandzkich gazet wykazał, że 85 proc. Grenlandczyków nie chce, by ich ojczyzna stała się częścią USA, a prawie połowa stwierdziła, że zainteresowanie ze strony Trumpa odbierają jako zagrożenie. Jak mówi Dwayne Ryan Menezes, dyrektor brytyjskiego think tanku Polar Research and Policy Initiative, sukces Demokraatit i Naleraq wskazuje, że wielu mieszkańców Grenlandii chce niepodległości, ale równie mocno interesują ich kwestie społeczne, takie jak opieka zdrowotna czy edukacja. Analitycy twierdzą, że zmiana u władzy może otworzyć drogę do większych wpływów USA na Grenlandii. Jon Rahbek- -Clemmensen, adiunkt w Royal Danish Defence College, w wywiadzie dla NBC News powiedział, że nowy rząd prawdopodobnie postara się o więcej inwestycji. Dodał, że „wielkie zwycięstwo” partii Naleraq może być postrzegane jako zwycięstwo Donalda Trumpa.