R E K L A M A
R E K L A M A

Pogromca Golfa? Recenzja Volkswagena T-Roca

Spoglądając z daleka, z przymrużonymi oczami, nowy Volkswagen T-Roc może się wydawać podobny do poprzednika, który w pierwszej generacji był niemieckim hitem sprzedaży. Przy bliższym poznaniu okazuje się jednak, że to zupełnie inne auto. Większe, bardziej dojrzałe, bardziej dopracowane... Po prostu lepsze. Na tyle, że nie tylko powinno kontynuować udaną historię schodzącego modelu, ale wznieść ją na jeszcze wyższy poziom.

Fot. Maciej Woldan

Tendencja, że większość nowych aut w kolejnych odsłonach „z automatu” rośnie względem poprzedników, bywa zgubna. Często wychodzi karykatura, a samochody zaczynają wymykać się z ram swoich segmentów. Przecież nie zawsze większy, znaczy lepszy. Z najnowszym Volkswagenem jest jednak inaczej, bo kuracja powiększająca wyszła mu wyłącznie na dobre. T-Roc zmężniał, co poprawiło mu linię nadwozia, która zyskała elegancję. Ten wóz naprawdę może się podobać. Nowa generacja ma 4,37 m długości, a to nareszcie przekłada się na sensowną przestrzeń na tylnej kanapie (w poprzedniku panowała tam ciasnota) i spory bagażnik (475 litrów pojemności).

Gabaryt promowanego przez Niemców auta jest znacznie większy od tego, jaki wcześniej znaliśmy pod nazwą T-Roc, ale także większy od… Golfa. Dlaczego wspominam o Golfie? Otóż mityczny „król kompaktów”, stojący ramię w ramię w tych samych salonach, co T-Roc, ma chyba poważne powody do obaw. Wyobrażam sobie, że potencjalny klient, mający chrapkę na Golfa, gdy przekroczy próg niemieckiego salonu, może mieć silny ból głowy. A może zamiast na ciaśniejszy kompakt, z niższym prześwitem nadwozia, postawić na modnego crossovera? Skoro kosztuje podobnie i będzie wygodniejszym towarzyszem codziennych, a nawet wakacyjnych podróży… Golf pozostanie z atutami niższej, bardziej zwartej pozycji za kierownicą, co wielu sobie ceni, i co akurat jestem w stanie zrozumieć, oraz legendą, jaką owiany jest ten model. Patrząc zdroworozsądkowo, T-Roc, który przecież też nie jest anonimowym pojazdem (debiutował w 2017 roku i dzierży tytuł drugiego najlepiej sprzedającego się SUV-a w gamie po Tiguanie), ma w tej rozgrywce piłkę po swojej stronie. Typuję, że nie przegra bratobójczego pojedynku, ale wyjdzie z niego z tarczą. Zwiastują to nie tylko moje przeczucia, lecz także panujące trendy. Doskonale wiadomo, że szał na crossovery nie słabnie, a niegdyś najbardziej popularne kompakty są dziś w odwrocie.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2025-12-24

Maciej Woldan