R E K L A M A
R E K L A M A

Goliat wraca do domu. Podróż po planecie Ziemia

Ludzi, których ogarnęła pasja przemierzenia świata pieszo, było już wielu. Pierwszym, który to zrobił i udokumentował, był Rosjanin Konstantin Rengarten. W roku 1894 wyruszył on z Rygi na wschód, a cztery lata później wrócił do niej z zachodu. W XX stuleciu w drogę ruszył Amerykanin Arthur Blessit, misjonarz, który zaliczył nie tylko lądy, lecz także morza przemierzył, bo dotarł do co większych archipelagów. Jego podróż trwała... 38 lat (1969 – 2008). Blessit miał przed sobą jeszcze 10 lat swej pielgrzymki, gdy w drogę wyruszył 56-letni Karl Bushby, były brytyjski spadochroniarz. Rosły, kondycyjnie przygotowany, odważny. Miał w kieszeni 500 dolarów, ale niezwykły cel. – Myślę, że na początku nikt nie traktował mnie poważnie – mówił pod koniec marszu przez planetę.

Fot. Facebook

Brytyjczyk jako punkt startu wyznaczył sobie chilijskie Punta Arenas, najbardziej wysunięte miasto kontynentu. Ruszył 1 listopada 1998 roku, zakładając, że będzie w drodze osiem lat (potem podróż przedłużył do 12 lat). Do przejścia miał 58 tysięcy kilometrów, a przedsięwzięcie nazwał Ekspedycją Goliata. Ciągnął lekki bagażowy wózek na rowerowych kołach. Sprawnie mu poszło pierwsze osiem lat, kiedy dotarł na północne krańce kontynentu amerykańskiego. Nie wiedział, że przed nim jeszcze… 20 lat w drodze. Podobnie nie wiedział, że kilka razy – biurokracja, konieczność przekraczania stref wojennych, brak funduszy i pandemia – będzie musiał przerwać marsz, zanim znów wyruszy w drogę.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2025-12-24

Henryk Martenka