Brytyjczyk jako punkt startu wyznaczył sobie chilijskie Punta Arenas, najbardziej wysunięte miasto kontynentu. Ruszył 1 listopada 1998 roku, zakładając, że będzie w drodze osiem lat (potem podróż przedłużył do 12 lat). Do przejścia miał 58 tysięcy kilometrów, a przedsięwzięcie nazwał Ekspedycją Goliata. Ciągnął lekki bagażowy wózek na rowerowych kołach. Sprawnie mu poszło pierwsze osiem lat, kiedy dotarł na północne krańce kontynentu amerykańskiego. Nie wiedział, że przed nim jeszcze… 20 lat w drodze. Podobnie nie wiedział, że kilka razy – biurokracja, konieczność przekraczania stref wojennych, brak funduszy i pandemia – będzie musiał przerwać marsz, zanim znów wyruszy w drogę.
Subskrybuj