R E K L A M A
R E K L A M A

Makłowicz: Nasi przodkowie łączyli się z duchami, oszałamiając się makiem!

Rozmowa z ROBERTEM MAKŁOWICZEM, krytykiem kulinarnym, pisarzem.

Źródło: YouTube

– Kilka lat temu powiedział pan, że święta Bożego Narodzenia tylko raz spędził pan poza Polską. To było w czasach PRL, a pan utknął w Londynie. Czy od tamtego czasu coś się zmieniło?

– Wszystkie święta Bożego Narodzenia spędzałem w Krakowie. To zmieniło się w ubiegłym roku. Razem z rodziną wyjechaliśmy na święta do Austrii. W tym roku to powtórzymy. Ba, pojedziemy w to samo miejsce. Przy okazji odpoczniemy, pojeździmy na nartach.

– Będzie pan tam gotował czy przyjadą państwo na gotowe?

– Na gotowe. Żyjemy w czasach, gdy ciągle jesteśmy w biegu. Święta muszą mieć odpowiednią atmosferę, chociażby śnieg. Mam niezłą pamięć, a mimo to nie pamiętam, kiedy ostatnio w Krakowie były białe święta. Dla mnie Boże Narodzenie musi być białe. Dlatego nie wyobrażam sobie jeździć na święta chociażby do Tajlandii. Wiem, że wielu Polaków tak robi, traktują ten czas jako dodatkowe wakacje. U nas poza tym wyjazdem i brakiem gotowania wszystko będzie tak samo jak w domu. Włącznie z prezentami, które przywieziemy już spakowane z Polski.

– Skoro na gotowe, to i nie trzeba wieźć słoików.

– Przyznam, że jest jedna rzecz, którą mam zamiar zabrać ze sobą i zawieźć do Austrii. Kilka słoików barszczu. Uwielbiam barszcz. Taki domowy, kiszony. Ale spokojnie! Nie będziemy wyjmowali słoika z barszczem w restauracji. Wypijemy go na zimno.

– Trzymam za słowo! Będzie tam więcej polskich akcentów?

– Nie ma co przywozić swoich potraw. Wigilia austriacka ma więcej wspólnego z polskim stołem wigilijnym, niż nam się wydaje. W Austrii na świątecznym stole znajdziemy rybę. Może to być karp, choć oczywiście nie musi. Jest ćwikła, jest chrzan. Nie ma za to uszek, nie ma barszczu, nie ma pierogów. Natomiast jest atmosfera wigilijna. Jest pasterka, jest Jezus. Szanowni Państwo, przecież najsłynniejsza kolęda „Cicha noc” to austriacka kolęda.

– O tym wiedziałem. Mnie dziwi co innego. Szczerze to myślałem, że w przeszłości spędzał pan czasem święta w Chorwacji, gdzie pan mieszka na co dzień.

– Nie. W Chorwacji spędzałem sylwestra, ale nigdy nie byłem na Wigilii. Choć wiem, co tam się pojawia na świątecznym stole. Oczywiście je się rybę. Solonego, suszonego dorsza – bakalara. Podaje się go w wersji na brudet, czyli w sosie pomidorowym, albo na bijelo, czyli na biało – ugotowanego z ziemniakami, czosnkiem ziołami i oliwą. Do tego sarma, czyli kapusta faszerowana mięsem, a na deser fritule, małe smażone pączki, obsypane na wierzchu cukrem pudrem, a w środku nadziane rodzynkami i rumem albo rakiją.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2025-12-24

Krzysztof Pyzia