R E K L A M A
R E K L A M A

Szczepionką w raka. Niedługo nowotwory mogą nie być problemem

Prace nad szczepionkami zwalczającymi komórki nowotworowe prowadzone są od 20 lat. Ale dopiero trzy lata temu dostały nowy, potężny impuls – SARS-CoV-2. To brzmi paradoksalnie: wirus, który uśmiercił prawie 7 mln ludzi, przyczynił się do rozwoju technologii ratującej miliony innych. 

Rys. Tomasz Wilczkiewicz

Świat zaatakowany przez nieznanego mikroba musiał znaleźć nagle mnóstwo pieniędzy na opracowanie sposobu zniszczenia pandemii. I znalazł. Badania naukowe ruszyły pełną parą, a ich wyniki są ratunkiem zarówno w przypadku covidu, jak i raka.

Nic do stracenia

Dwa lata temu u 53-letniego wówczas Adriana Taylora zdiagnozowano nowotwór głowy i szyi. Poddano go radio- i chemioterapii. Po jakimś czasie rezonans wykazał, że rak zniknął. Radość pacjenta nie trwała jednak długo, bo wkrótce pojawił się gdzie indziej i zaatakował z pełną mocą. Jesienią ubiegłego roku chory usłyszał ostateczną diagnozę: wiele guzów rosnących bardzo szybko, agresywny nowotwór płuc, nieoperacyjny. – Ujmę to w ten sposób, panie Taylor – istnieje sto procent szans, że bez leczenia pan z tego powodu umrze – powiedział lekarz.

Niestety, standardowe terapie w zaawansowanym stadium choroby były z góry skazane na klęskę. Adrianowi dano kilka miesięcy życia, ale też rzucono koło ratunkowe – udział w pierwszych w Wielkiej Brytanii badaniach klinicznych nad antynowotworową szczepionką mRNA. Trafił do Clatterbridge Cancer Center w Liverpoolu. Przyjmował jednocześnie szczepionkę i pembrolizumab, lek pomagający układowi odpornościowemu w zabijaniu komórek rakowych. – Pierwszą dawkę otrzymałem w listopadzie, co trzy tygodnie wracałem po kolejne, a co osiem tygodni poddawałem się badaniom – opowiada Taylor w rozmowie z „Daily Mail”.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2023-12-12

Ewa Wesołowska