Taki sposób ochrony ludności jest tylko ilustracją znacznie szerszego zjawiska w stosunkach społeczeństwo – państwo, które jakby wymieniły się rolami. Dawniej każdy członek społeczeństwa musiał błądzić i na własną rękę szukać sobie – raczej i tak nieistniejącego – miejsca schronienia, a teraz państwo poprowadzi go do niego za rączkę. To znaczny postęp. Tyle że kiedyś
Tag: felieton
Parada Niepodległości [FELIETON MARTENKI]
W tę konwencję hałasu, wrzasku i łamania przepisów wpisał się syn stadionu, dziecię ringu, Karol Nawrocki, który – jak zauważył politolog – zamiast przemówienia z wielkim krzykiem rzucił inwektywami wobec części Polaków. Nawrockiego sklęły w odwecie jakieś aktorki i skrytykowali liberalni publicyści, niemniej Święto Niepodległości stało się z woli prezydenta wydarzeniem niemal wojennym. I religijnym,
Czy Polski mamy dość czy za mało? [FELIETON OGÓRKA]
Minister aktywów państwowych ogłaszał tam mianowicie, że jednym z priorytetów jego czy całego rządu – już nie pamiętam z tego szoku – jest polonizacja polskiej gospodarki. Gdyby ktoś mnie o to zapytał, polonizacja gospodarki przyszłaby mi do głowy może dopiero drugiego dnia wymieniania i obstawiania priorytetów rządu, na pewno długo po ministrach Ziobrze i Żurku,
Nawet w oczy wiatr nie wieje [FELIETON OGÓRKA]
Tacie udało się wzbudzić we mnie dręczący respekt przed potęgą suwaka logarytmicznego, które to narzędzie zostało ostatnio bohaterem teleturnieju „Awantura o kasę” w kategorii dziwnych rzeczy: „Co to jest?!”. Przyznają Państwo, że postrach dzieciństwa, którego po latach nikt nawet nie rozpoznaje, to nieczęsta satysfakcja i triumf. Całą resztę tata nazywał „literaturą” i traktował lekceważąco, co
Płomyki pamięci [FELIETON MARTENKI]
Już jako chłopiec byłem namiętnym czytelnikiem miesięcznika „Morze”, „Miniatur Morskich” i książek Perepeczki, Pertka, Borchardta, później Baranowskiego… Ale przesądziła opinia matki, dla której z jakiegoś powodu ważna okazała się postać Danuty Walas-Kobylińskiej, pierwszej polskiej kapitan żeglugi wielkiej, od 1962 roku dowodzącej polskimi frachtowcami. „Kapitan w spódnicy” słyszałem w domu i była w tej nazwie wspólna
Wielkie udawanie [FELIETON OGÓRKA]
Kiedy Leszek Balcerowicz wszczynał swój plan, to właściwie nie mogliśmy się już doczekać, aby dać się komuś porządnie wykorzystać i wyzyskać, ale wreszcie z jakimś pożytkiem ekonomicznym. Już niechby miał ktoś z tego cokolwiek, bo z góry rozumieliśmy, że nam samym to wypada na to jeszcze poczekać. Po 1989 roku przejściowo nawet zaczęło iść w
Amba(ra)sada [FELIETON OGÓRKA]
Awanturka zwróciła uwagę na dziwaczny anachronizm, jakim jest trzymanie ambasadorów po całym świecie w sytuacji, gdy wszystko załatwia się zdalnie, a sztafaż dyplomatyczny jest coraz bardziej po nic. Największym wybrykiem jest istnienie w Warszawie przedstawicielstwa Unii Europejskiej, czyli reprezentuje nas tu ona sama przed sobą, bo przecież bardziej jesteśmy Unią my, a nie jacyś jej
Chlej, kto w Boga wierzy! [FELIETON MARTENKI]
Komizm tego desperackiego pomysłu tkwi w tym, że menelem można być, nie pijąc, czego podręcznikowym przykładem jest niejaki poseł Matecki. Można też napić się po sejmowej robocie po dziurki w nosie, nie wadząc nikomu, nie wychodząc z poselskiego pokoju i nie drażniąc Opinii24. Ale… można też po prostu nie pić, albo pić tak, że nikt
Bunt szambonurka [FELIETON MARTENKI]
Jak postanowił, tak zrobił, skacząc z wdziękiem celebryty do śmierdzącego bajora, czyli polityki, na główkę. Po krótkim baraszkowaniu w gównie, zaliczając wyborcze wpadki i lawinowy spadek notowań, Szymon znudził się całkowicie. Zblazowany, postanowił swą przygodę w roli szambonurka zakończyć, spektakularnie jak najbardziej, zatrudniając się w ONZ, albowiem etat w Watykanie okazał się od niedawna zajęty
Co zostanie z pokoleń [FELIETON OGÓRKA]
Uczona ze Sztokholmu unieważnia stosowane powszechnie pokoleniowe podziały na „baby boomersów” (urodzonych od wojny po lata 60.), pokolenie X (z lat 1965 – 1980), a następnie Y (1981 – 1996) i Z (1997 – 2012), z najciekawszym pokoleniem alfa z lat 2013 do dziś, które zostało wyodrębnione, jeszcze zanim samo zaczęło mówić. Ku mej nie