Alexanderplatz, Berlin. Jeden z ważniejszych punktów na mapie stolicy Niemiec. Miejsce spotkań, ale też główny węzeł komunikacyjny. Jego charakterystycznym elementem jest słynna strzelista wieża telewizyjna, na którą turyści chętnie wjeżdżają windą, żeby z umieszczonego niemal na jej szczycie przeszklonego baru podziwiać panoramę miasta. To jednak opcja dla „normalnych”.
Koszmar czy zabawa?
„Szaleńcy” mają alternatywę w postaci niezwykłej perspektywy. High Swing Berlin. Najwyżej położona huśtawka w Europie, z unikatowym widokiem na miasto. Umieszczono ją na dachu hotelu Park Inn… 120 metrów nad ziemią! Atrakcja na pozór nie przyciąga tłumów, o staniu w kolejce do kasy w szczycie turystycznego sezonu nie ma mowy… Brakuje odważnych? Nie w tym rzecz. Otóż bilet na konkretną porę huśtania rezerwujemy i kupujemy wcześniej w internecie. Pięć minut zabawy kosztuje niecałe 30 euro. Za samo przebywanie na tarasie zapłacą (po 6 euro) również ci, którzy przyszli tylko popatrzeć. Organizatorzy przewidują także „wejściówkę dla przyjaciela” (9 euro) gotowego wykonywać pamiątkowe zdjęcia śmiałkowi bujającemu się nad placem Aleksandra. Taka osoba zostaje oddelegowana na wysunięty pomost, co też potrafi podnieść ciśnienie. Dla bezpieczeństwa jest przypięta specjalnymi linami. Tak jak jej telefon czy aparat fotograficzny. Nie chodzi o ryzyko utraty sprzętu, lecz groźną sytuację, gdyby wyślizgnął się z ręki zestresowanemu fotografowi i upadł na zatłoczony plac. Tragedia gotowa. A przecież High Swing ma polegać wyłącznie na świetnej zabawie. Lub – dla mierzących się z lękiem wysokości – koszmarem z najczarniejszego snu. Cóż, co kto lubi.
Zasady i limity
Najpierw na 35. piętro wjeżdżamy windą, żeby kilka kolejnych kondygnacji pokonać specjalną klatką schodową. Po drodze nie brakuje napisów o zbliżającej się dawce adrenaliny czy doznaniach mocniejszych niż finał piłkarskiej Ligi Mistrzów. Później wystarczy okazać bilet, przejść przez bramkę, żeby po chwili być przypinanym pasem bezpieczeństwa przez uśmiechnięte dziewczyny do zwykłej huśtawki. – Myślałem, że to będzie bungee… Zwłaszcza gdy maszerowałem na górę, mijając kolejne szyldy o adrenalinie. Ale tego się nie spodziewałem. Było genialnie! – relacjonował na gorąco Grzegorz Niewiadomski z Łodzi, którego na dach berlińskiego hotelu w ramach niespodzianki zabrała grupa przyjaciół. Wykazał się nerwami ze stali, bo zamiast krzyczeć ze strachu, wrzeszczał do obsługi, żeby bujano go mocniej i mocniej, na co reagowała z entuzjazmem. Co ważne, rezerwacja może zostać odwołana, a pieniądze zwrócone w razie złej pogody. Nie dotyczy to jednak lekkiego deszczu czy wiatru, tylko znacznie trudniejszych warunków meteorologicznych. Niepełnoletnie osoby, co najmniej od 12. roku życia, muszą być pod opieką rodziców, którzy wyrażą zgodę na udział w takiej zabawie. Obowiązuje też limit wagowy – 118 kilogramów. Nie są wpuszczane kobiety w ciąży oraz osoby pod wpływem alkoholu i narkotyków. Z relacji tych, którzy przeżyli swoje pięć minut nad Berlinem, wynika, że huśtawka zapewnia wystarczająco mocny „haj”, o jakim później nie sposób zapomnieć…