Poza kontrowersyjnym wyglądem główną innowacją w debiutującej ostatnio generacji Countrymana jest nietuzinkowy, futurystyczny projekt wnętrza. Proponowany przez Brytyjczyków styl jednych zachwyca, innych odpycha. Z pewnością nie można odmówić mu wyrazistości.
Nie ma sensu bić piany na widok nowego Countrymana i wywoływać motoryzacyjnej awantury pod hasłem: „Takie MINI to nie MINI!”. Przecież Brytyjczycy tego typu konstrukcję kłócącą się z rodowodem marki serwują nam już od 2010 roku, kiedy na rynku debiutował pierwszy Countryman. Szmat czasu, więc zdążyliśmy przyzwyczaić się, że współcześnie MINI ma w swojej gamie różnorodne modele. Nie tylko najmniejsze, nawiązujące do kultowego pierwowzoru, jakim po brytyjskich drogach poruszał się uwielbiany Jaś Fasola. Countryman jest bardziej praktyczny, dedykowany choćby i rodzinom. Pięciodrzwiowy, ze zwiększonym prześwitem (ponad 16 cm). Brytyjczykom, będącym w XXI wieku pod skrzydłami BMW, które przejęło i dało nowe życie legendarnej marce, chodziło o rozpropagowanie i popularyzację swoich aut. Mówiąc wprost, o lepsze wyniki sprzedaży. Bazując wyłącznie na trzydrzwiowym mieszczuchu, byłoby o to dość trudno.
Subskrybuj