Sprawa o kota
Mój prywatny duży ogród graniczy przez płot z działkami pracowniczymi. Najbliższy sąsiad, nowy działkowiec, odgraża się, że otruje moje dwa koty, które zachodzą na jego działkę i rozkopują grządki. Żąda, by „zlikwidować” koty lub na stałe zamknąć je w domu. Próbowałam się z nim porozumieć. Proponowałam, że obsypię jego ogrodzenie zapachowym środkiem przeciw kotom, że dostarczę mu gałązki, którymi chwilowo (póki nie urosną) przykryje zasiewy – nie zgadza się. Zrobiłam barykadę przy furtce, zamontowałam wiatraczki, które mają odstraszać koty. Na nic – straszy mnie policją, sądem. A koty tam łażą. Jak mam im wytłumaczyć? Boję się o zwierzęta. W Towarzystwie Przyjaciół Zwierząt mówią nam, że trucie zwierząt jest przestępstwem. Ale przecież nie udowodnię, że to on! Przebywanie w ogrodzie staje się dla nas gehenną – nie możemy się pokazać, bo bez przerwy nas rozlicza i straszy. Jak to wygląda od strony prawnej?
– pyta Anna Piekarczyk
Subskrybuj