Okazyjne ceny na Black Friday? Nic bardziej mylnego

Gdy zeszłej zimy w błyskawicznym tempie rosły hurtowe ceny wielu podstawowych produktów, sieci handlowe szybko przerzucały dodatkowe koszty na konsumentów. Mleko, oleje, mąka czy cukier drożały gwałtownie, a roczna inflacja samej żywności doszła wówczas według GUS-u do ok. 25 proc.

Fot. Pixabay

Dzisiaj surowce na giełdach są coraz tańsze, lecz w sklepach wciąż drogo. Handlowcy, skorzy do podwyższania, okazali się mniej chętni do obniżania. Aby zaś nie narazić się na zarzuty o chciwość, wymyślili sposoby, jak „ulżyć” kieszeni klienta. Choćby przez podarowanie mu rabatu obwarowanego warunkami. Zapoznajmy się z tym tworem na przykładzie oleju – produktu, który będzie masowo kupowany przed Wigilią. Zwykła cena litrowej butelki słonecznikowego lub rzepakowego tłuszczu to 8 – 9 zł. Jednak w niektórych przypadkach za tyle samo albo tylko odrobinę drożej, można dostać dwie butelki. Po co dwie, skoro potrzebujemy jednej?

Żeby zaoszczędzić. Market szczęśliwy, klient też, nawet jeśli nadprogramowego oleju użyje dopiero za dwa miesiące, kiedy, być może, jego cena spadnie do 3,50. Druga metoda polega na zmuszaniu konsumenta, by zrezygnował z kwoty, jaką przeznaczył na całe zakupy, i włożył do koszyka cokolwiek, by zmieścić się w limicie, pozwalającym nabyć jedną czy dwie rzeczy za pół ceny.

Kto się na to nabiera?

– Wielu. Najboleśniejsze dla klientów były do niedawna promocje udawane. Unia ich zakazała, wydając dyrektywę Omnibus. W Polsce weszła w życie w styczniu 2023 roku. Nakłada obowiązek podawania, obok ceny promocyjnej, dwóch innych cen – tej sprzed obniżki oraz najniższej w czasie ostatnich 30 dni. Cóż, nie ma przepisów, których nie da się obejść, szczególnie przed listopadowym dniem handlowej orgii, czyli Black Friday. Jak byliśmy wtedy manipulowani? Bardzo zręcznie.

Towar kosztuje, powiedzmy, 100 zł. Dokładnie na miesiąc przed Czarnym Piątkiem sklep podnosi cenę do 140 i trzyma ją na tym poziomie przez 30 dni, po czym w Black Friday na etykietę wraca dawne 100 zł. Inna metoda – artykuł jest drogi, ale można kupić go taniej z kodem rabatowym lub kuponem. No to kupujemy. Tymczasem w Black Friday czy podczas poświątecznej wyprzedaży zasadnicza cena spada, więc można pochwalić się rzekomą promocją. Oczywiście żadne kody zniżkowe już nie obowiązują, a zatem w rzeczywistości płaci się tyle samo co wcześniej. Albo nawet więcej. 

2023-12-06

E.W. na podst.: Cezary Kowanda, „Drożej, ale taniej”. „Polityka” nr 49/2023