Gdy umówiony zapukałem do pokoju Wandy Traczyk-Stawskiej, spała. A gdy pojawiłem się godzinę później, siedziała w fotelu przed telewizorem i oglądała w telewizji mecz.
– Sport w telewizji pani ogląda?
– Jestem zainteresowana sportem, a szczególnie piłką nożną. Sama grałam w piłkę. Byłam szybka i przez to lepsza od niejednego chłopaka. Od najmłodszych lat lubię piłkę. Gdy mieszkałam u swojej babci blisko stadionu Legii, to z okien strychu oglądałam ich wszystkie mecze.
– Kobiety też grają na profesjonalnym poziomie.
– Ale są bardzo słabe. Jeszcze parę lat solidnie muszą potrenować. Kobiety mogą być dobrymi piłkarkami, ale pod warunkiem że będą ćwiczyć. Nie tylko technika, drybling, lecz także kondycja jest bardzo ważna. A często jest tak, że w końcówce meczu nie mają już siły za piłką biegać.
– Odwiedziłem panią w Domu Weterana na warszawskim Bemowie. Jak się pani tu mieszka?
– Jestem zadowolona, bo tu są bardzo dobre warunki mieszkaniowe. Moje dzieci mieszkają daleko za granicą i zostawiłam swój dom pod lasem w Międzylesiu. Tam byłam sama, a tu mam pomoc, jedzenie. Nie mogę na nic narzekać.
– Mówi pani o sobie, że należy do pokolenia, które już odchodzi.
– Żal się żegnać, ale jestem już bardzo, bardzo stara. Tego po mnie nie widać, bo wolno siwieję. Swój wiek odczuwam w ten sposób, że kiedy dzieje się źle, to jestem bezradna. Nie mogę reagować, a jeszcze tyle rzeczy chciałoby się zrobić.
Subskrybuj