Wszystko rozpoczęło się za sprawą niejakiego Poldka Pfefferberga, jednego z Żydów ocalonych przez Oskara Schindlera. Postanowił opowiedzieć światu historię niemieckiego przemysłowca, który podczas drugiej wojny światowej przyjeżdża do Krakowa z zamiarem zrobienia majątku, a następnie – wykorzystując swoje wpływy, ale także przekupując kogo trzeba – ratuje około 1200 swoich żydowskich robotników przed komorą gazową.
W 1963 roku Pfefferberg próbował zrobić film biograficzny o Oskarze Schindlerze, do którego scenariusz napisał Howard Koch, ale nic z tego nie wyszło. Za to w 1982 roku Thomas Keneally opublikował powieść „Arka Schindlera”, którą napisał po spotkaniu z Pfefferbergiem kilka lat wcześniej. Tak się składa, że recenzję książki przeczytał Steven Spielberg, który nie krył zdumienia, pytając, czy to wszystko jest prawdą. – No bo co mogło skłonić takiego człowieka do nagłego pozbycia się swojego majątku i przeznaczenia go na ratowanie tych istnień? – wspominał reżyser, który w 1983 roku obiecał Pfefferbergowi, że zacznie przenosić historię na taśmę filmową za dziesięć lat. Dotrzymał słowa. „Lista Schindlera” weszła na ekrany amerykańskich kin 30 listopada 1993 roku, zaś jej premiera nad Wisłą odbyła się 4 marca roku następnego. W napisach końcowych filmu jako konsultanta wymieniono Pfefferberga, ale pod nazwiskiem Leopold Page.
Spielberg bez honorarium
Początkowo Spielberg, z pochodzenia Żyd, był zainteresowany bardziej produkcją niż reżyserią, gdyż – jak później podkreślał – nie czuł się do końca gotowy. Nic dziwnego – tematyka filmu zmuszała go do konfrontacji z elementami swojego dzieciństwa, takimi jak antysemityzm, z którym się wielokrotnie spotykał. Proponował więc wyreżyserowanie „Listy Schindlera” Romanowi Polańskiemu, ale ten odrzucił propozycję, argumentując, że jego matka zginęła w Auschwitz, a on sam ma traumatyczne wspomnienia z pobytu w krakowskim getcie.
Subskrybuj