Czy jest możliwe połączenie wpisu internetowego z dramatem Szekspira? Okazuje się, że można taki eksperyment przeprowadzić, i to z sukcesem. Inspiracją dla twórców przedstawienia okazał się wpis internetowy Ani o wypadzie jej dotkniętego niepełnosprawnością brata Kuby do Brukseli. Chodziło o możliwość spotkania Kuby z seksworkerką. W Polsce seks osób z niepełnosprawnościami to tabu. Rzecz zakazana, nielegalna i z gatunku takich, o których nie wypada nawet szeptem wspominać.
Tymczasem także osoby z niepełnosprawnościami mają swoje tęsknoty, miłości i pragnienia. Wpis Ani o sekswycieczce brata odbił się szerokim echem. Gorąco go komentowano i, jak to w Polsce, wydawano karcące, pełne oburzenia i nienawiści oceny. Twórcy spektaklu zdecydowali się połączyć historię odysei miłosnej Kuby z komedią Szekspira „Sen nocy letniej”, w której mowa jest o niespełnionych i zakazanych miłościach.
Akcja u Szekspira w dużej mierze toczy się w lesie, w którym wielu się gubi, ale las stanowi także rodzaj bezpiecznej ostoi dla kochanków. Tutaj bowiem nie obowiązują surowe prawa ateńskie, gdzie córka władcy Aten ma wykonywać rozkazy i wolę ojca, także te dotyczące miłosnego wybranka.
Bruksela, przedmiot marzeń wielu niedoszłych europosłów i jednocześnie dla wszystkich narodowców i pseudopatriotów zgniły symbol europejskiego rozpasania i biurokracji, okazuje się szczęśliwą ostoją chroniącą przygodę Kuby w drodze do seksualnego spełnienia.
Twórcy przedstawienia wprowadzają komiczne postaci Strażników Moralności, którzy tłumaczą Kubie i seksworkerce, czym jest prawdziwa miłość. Cytują także prawdziwe wpisy internetowe, których prymitywizm, udawana troska pomieszana z agresją jest mocno zabawna, ale i przerażająca.
Oto widz zostaje postawiony przez autorów szczecińskiego „Snu” w sytuacji mało komfortowej. Nagle podglądamy jak przez dziurkę od klucza sceny, na które być może nie jesteśmy przygotowani. Tymczasem nic zdrożnego się nie dzieje. Pracownice seksualne pomagające osobom z niepełnosprawnościami zaznać chwil szczęścia są w Belgii czy Holandii nie tylko uznawane za anioły, ale także dotowane przez państwo. W Polsce samo poruszenie tego tematu wywołuje burzę i panikę.
Prawdziwie szekspirowskie wsadzenie kija w mrowisko, które pozwala wrażliwym widzom dostrzec problemy tych, którzy dla sporej części społeczeństwa są niewidoczni. Ich problemy seksualne nie istnieją i nie są ważne.
Czyż nie na tym powinna polegać misja teatru? Dostrzegać niedostrzegalne, odkrywać ukryte, wspierać pogardzane i spychane na margines? Świetna robota. Brawo, Szczecin!