Na co dzień pracuje w domu kultury, także z artystami, a do tych – jak mówi z uśmiechem – trzeba mieć świętą cierpliwość.
– Ćwiczę się w niej, gdy słyszę, że obraz na wystawie jest źle wyeksponowany lub słabo oświetlony, a ten sikacz, który podajemy zamiast wina na wernisażu, to kompromitacja. Prowadzę też warsztaty dla dzieciaków (…).
W domu kultury zarabia 3,2 tys. zł na rękę. Na wakacje z tego nie odłoży, a podróżować lubi. Stwierdził więc, że dorobi jako święty (…). Włożył strój św. Mikołaja i zaczął chodzić do obcych domów, by wręczać tam dzieciom prezenty. Za jedno takie popołudnie i wieczór dostaje 1,3 tys. zł. Do tego dochodzą żniwa 6 grudnia, kiedy do południa odwiedza prywatne przedszkola, a później mieszkania klientów. Bierze też zlecenia na występy podczas mikołajkowych imprez firmowych. Łącznie jest w stanie wyciągnąć ok. 5 tys. zł (…).
– Oczywiście, nie każdy św. Mikołaj tyle zarobi. Trzeba mieć markę, kontakty i przygotowanie do pracy z dziećmi. Byle kogo na świętego nie wezmą za lepsze pieniądze. Niektórym wpada kilka fuch, zarobią pięć stów i to jest sufit. Ale przecież w grudniu każde dodatkowe pieniądze się liczą – zauważa.
Jak dodaje, zapotrzebowanie na mikołajów jest spore, zwłaszcza w dużych miastach. Rodzice coraz częściej rezygnują z dzwonienia po szwagrów lub sąsiadów i przebierania ich w czerwono-biały strój.
– Chcą, żeby wyglądało prawdziwie, a wujka albo sąsiada dziecko zawsze rozpozna. Przedszkola, zwłaszcza prywatne, nie chcą już wołać woźnych, jak to było kiedyś. Woźny może przyjść podchmielony albo nawet na trzeźwo rzucić zbyt dorosłym żartem, po którym wszyscy palą się ze wstydu – tłumaczy.
W sieci nie brakuje ofert dla mikołajowych fachowców. Najważniejszym wymaganiem jest doświadczenie w pracy z dziećmi. Reszta to już pestka: Przedział wiekowy nieograniczony. Aparycja niepotrzebna, Panowie z brzuszkami mile widziani.
– Tak, niektóre z tych ogłoszeń są terapeutyczne – śmieje się drugi z moich rozmówców, 38-letni Adam Bednarz, który na co dzień pracuje w ośrodku dla osób z niepełnosprawnościami. – Sam mam nadwagę, co agencja, która mnie zatrudniała w roli św. Mikołaja, powitała z radością. Zmartwili się tylko moim wzrostem (186 cm), bo nie mieli stroju w takim rozmiarze. Ale machnęli ręką, gdy kupiłem nowy – dodaje (…)”.