Słowa heheszki użył w telewizji poseł PiS-u Waldemar Buda, mając na myśli – jego zdaniem – nieprzystający do parlamentarnych realiów drwiący sposób zwracania się marszałka Hołowni do posłów z jego formacji: Heheszki – powiedział – są dobre, ale na krótki czas i w momencie, kiedy nie ma większych problemów społecznych. Jeżeli one się pojawiają, […] to myślę, że to nie jest paliwo, które pozwoli mu [Hołowni] odjechać do wyborów prezydenckich z oczekiwaniem sukcesu.
Heheszki, czyli drwiny, żarty ze strony marszałka sejmu, mają niby obniżać powagę Wysokiej Izby w trudnych czasach – twierdzą PiS-owcy. Tymczasem o czymś takim w ogóle nie może być mowy. Hołownia bardzo szybko udowodnił osobom negatywnie do niego usposobionym, że nie daje sobie dmuchać w kaszę, kiedy jakiś poseł zachowuje się wobec niego niewłaściwie. Ponieważ odznacza się inteligencją, błyskotliwością (studiował pięć lat psychologię w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie, napisał wiele książek, miał epizod dziennikarski), potrafi nie tylko skutecznie przywołać niesfornych posłów do porządku, ale i użyć wobec nich ciętego języka.
Po wystąpieniu Mateusza Morawieckiego zwrócił się do niego tak: Dziękuję, że pan przestrzegał limitu czasu. Obaj wiemy, jak czas jest cenny. Łączy nas wiele. Jesteśmy na określony czas na swoich funkcjach i znamy nazwiska swoich następców. Chodziło o to, że on przestanie być marszałkiem sejmu za dwa lata, kiedy to zastąpi go Włodzimierz Czarzasty z Nowej Lewicy, a Morawiecki za dwa tygodnie odda władzę (tak się stało) opozycji i Donaldowi Tuskowi jako nowemu premierowi. Część sali wybuchła wówczas śmiechem.
Zresztą już w pierwszym dniu urzędowania, gdy Przemysław Czarnek nazwał go z mównicy sejmowej marszałkiem rotacyjnym, a inni PiS-owcy to podchwycili, nie kryjąc zadowolenia, Hołownia ze spokojem odparł: – Bardzo cenię państwa komentarze i uwagi, ale […] stają się one odrobinę monotematyczne. Zachęcam do większej oryginalności, pracy intelektualnej. Obrazić też trzeba umieć. Te słowa błyskawicznie znalazły odbicie w sieci, stały się wiralem. Jak nietrudno się domyślić, słowo heheszka (l. mn. heheszki) musi mieć związek z powtórzonym wykrzyknikiem he, he, he. Używa się go wtedy, gdy ktoś się głośno śmieje, często złośliwie bądź ironicznie. I tak jest w istocie. Wzorem słowotwórczym dla omawianego wyrazu okazał się rzeczownik śmieszek (‘drwina, żart, kpina’), głównie zaś jego postać pluralna śmieszki.
Tak oto pojawiło się w obiegu określenie synonimiczne, rymujące się śmieszki- heheszki (to samo zakończenie –eszki), a następnie samodzielne słowo heheszki (‘żarty, kpiny, drwiny’). Ma ono współcześnie status potoczności. Na razie odnotowuje je – chyba jako jedyny – Wielki słownik języka polskiego on-line IFP PAN pod redakcją Piotra Żmigrodzkiego. Podaje się tam, że heheszka (z kogoś) to ‘niepoważne traktowanie kogoś lub czegoś, objawiające się w żartach’, a także ‘coś zabawnego, żartobliwego, dowcip, figiel, kawał, żart’. Heheszką nazywa się ponadto ‘kliknięcie przycisku z uśmiechem na portalu społecznościowym w celu wyrażenia, że zamieszczona na nim treść jest śmieszna lub wesoła’.
Od słowa heheszka powstał też czasownik. To heheszkować (‘niepoważnie traktować kogoś lub coś i żartować sobie z niego’). Można więc komuś zrobić heheszkę lub z kogoś heheszkować.