Dorota Wellman gotowa na wszystko
Dorota Wellman (63 l.) zdradziła, że jest przygotowana na trudne czasy. Razem z rodziną ustaliła wszystkie niezbędne rzeczy, które należy zrobić, gdy tylko wydarzy się jakiś kataklizm lub nieszczęście. Pomyślała dosłownie o wszystkim, łącznie z rzeczami ostatecznymi. – Wierzę, że będzie dobrze, a gdyby dobrze nie było, jestem przygotowana na różne sytuacje (…). Mam np. zapasy (…). Mam omówione ze swoimi bliskimi, co zrobimy, kiedy zdarzy się sytuacja krytyczna. Wiemy, jak się zachować, wiemy, co zrobić z pieniędzmi (…). Jesteśmy przygotowani na bardzo różne scenariusze, ale nie wałkujemy ich, nie międlimy, nie mówimy o nich wielokrotnie, bo to tylko stres napędza. Słuchamy ludzi mądrych i staramy się ich rady wcielać w życie, w swój „plan ratunkowy” – zdradziła w wywiadzie dla Zwierciadła. Podczas rozmowy dziennikarka otwarcie mówiła o temacie śmierci w jej domu. 63-latka uważa, że lepiej być przygotowanym na wszelkie scenariusze, niż pozostawić bliskich w niepewności. Dlatego jej syn Jakub zna już jej ostatnie życzenia dotyczące odejścia i ceremonii pogrzebowej. – Mamy też omówioną sytuację, kiedy umrę. Ustalone jest, co się ma wydarzyć potem, jakie są moje decyzje. Podjęłam je świadomie i chciałam, żeby moi bliscy je znali. Mój syn doskonale wie, że życzę sobie, żeby moje organy, te sprawne, zostały przekazane innym ludziom, (…), żeby nie stosowano wobec mnie uporczywej terapii, jeśli będę w stanie beznadziejnym. Kuba wie, jakie są decyzje dotyczące naszego domu, jak chcę, żeby wyglądał mój pogrzeb. Mamy te wszystkie sprawy omówione i mamy je zamknięte – wyznała.
Oceniła styl Polek
Małgorzata Pieczyńska (54 l.) od lat żyje poza granicami Polski. Aktorka na stałe osiedliła się w Sztokholmie, ale mimo to jest częstym gościem w naszym kraju i komentuje zastałą rzeczywistość. Ostatnio udzieliła wywiadu Super Expressowi, w którym podzieliła się swoimi spostrzeżeniami na temat wyglądu Polek. – (…) no czasami jestem zdziwiona, będąc gdzieś w urzędzie, kobiety są ubrane, jakby szły na bal, na przykład tak, że w wielkich obcasach chodzą, mają dekolt na plecach. No to mnie czasami zadziwia gdzieś w banku, jak to jest możliwe – skomentowała. Pieczyńska nie ograniczyła się jedynie do oceny stylu codziennego rodaczek. W rozmowie poruszyła również temat noszenia starszych ubrań. – Wydaje mi się, że strasznie postarzające jest używanie starych ciuchów, że po prostu to jest takie wyjmowanie z szafy, chyba że jest to klasyk – powiedziała, wywołując w sieci prawdziwą burzę. Aktorka zaapelowała także, by inwestować w jakościowe ubrania, najlepiej te od projektantów. Podkreśliła, że warto stawiać na designerskie elementy garderoby, bo to pozwala być „na fali” i unikać efektu postarzenia wizerunku. Aktorka swoją wypowiedź na temat ubioru rodaczek podsumowała: – Polki jeszcze mają trochę do przerobienia, wydaje mi się, i warto, warto się tym zainteresować.
Padła ofiarą nieuczciwych praktyk
Znane osoby, dysponujące na ogół sporymi majątkami, czasami dokonują niewłaściwych inwestycji, przez które wpadają w finansowe tarapaty. Okazuje się, że jedną z takich osób jest Anna Dereszowska (43 l.). Aktorka przyznała, że długo zastanawiała się nad umieszczeniem tej informacji w sieci. W końcu jednak zdecydowała się wyjawić, że miała stać się ofiarą nieuczciwych praktyk konsumenckich. – Spłacając kredyt hipoteczny w walucie obcej przez kilka lat, korzystałam z usług największego w tej części Europy kantoru internetowego. Firma ta wydawała się wiarygodna nie tylko z powodu wieloletniej działalności na rynku, tysięcy korzystających z jej usług klientów, ale też licznego zaangażowania w sponsoring wielu dużych podmiotów – napisała gwiazda. Dereszowska nie ujawniła dokładnej kwoty, jaką zdecydowała się powierzyć firmie. Postanowiła przestrzec jednak swoich odbiorców przed korzystaniem z jej usług, zauważa Pudelek. Aktorka dokładnie opisała nieudane próby dodzwonienia się do działu obsługi klienta. Z jej słów wynika, że straciła nadzieję na odzyskanie środków. – Wiem już, że jestem jednym z wielu poszkodowanych klientów – dodała na koniec.
Rozważał apostazję
Paweł Domagała (40 l.) otwarcie przyznaje się do praktykowania katolicyzmu i często odnosi się do religii w swojej twórczości. Jednak muzyk nie ukrywa, że przeszedł poważny kryzys wiary, szczególnie w obliczu głośnych skandali obnażających grzechy duchownych. Rozważał nawet dokonanie apostazji, donosi Fakt. – Jako umysł analityczny i matematyczny zacząłem wszystko analizować i czytać różne rzeczy. Wówczas stwierdziłem, że zostaję w Kościele katolickim. Najwięcej rzeczy mi się tutaj zgadza, mimo wielu rzeczy, które są do poprawy, do zmiany i są nie do przyjęcia – wyznał. W rozmowie z Katarzyną Zdanowicz Domagała nie ukrywał, że decyzja o pozostaniu w Kościele nie była prosta. – Moi rodzice są wierzący, ja może jestem inaczej trochę wierzący niż oni, bo miałem taki moment rzeczywiście odejścia od wiary i nawet zastanawiałem się nad odejściem w ogóle – zapewnia i dobitnie dodaje: – Byłoby mi dużo łatwiej i psychicznie, i emocjonalnie, gdybym mógł odejść, zrobić apostazję i powiedzieć: „Jesteście pedofilami, z*****i, po prostu mafia”. Chciałbym tak zrobić i mieć z tym święty spokój, zostać protestantem i mieć w******e (…). Niestety, nie mogę tego zrobić, bo odłączając tych ludzi i ten cały syf, tę mafijną strukturę, sprawy duchowe sklejają mi się tylko w Kościele katolickim (…). W związku z tym bardzo żałuję, że nie mogę dokonać apostazji.