Ale chętka wybicia się mocą sensacji, niezwykłości i przekraczaniem granic przyzwoitości odbiera niektórym rozum i instynkt dziennikarski.
Krzysztof Stanowski, założyciel Kanału Zero, dla wielu internautów guru dziennikarstwa, lubi naruszać tabu, łamać zasady, ośmieszać innych. To nie zarzut, to stwierdzenie faktu. Taki styl. Przyciąga i daje wymierne – finansowo – wyniki. Otóż Stanowski, znany m.in. z prowokacji przeciwko Stonodze (pisałem o sprawie w tej rubryce), postanowił zrobić wywiad (plan na 10 grudnia) z Januszem Walusiem – mordercą i terrorystą, Polakiem powracającym z RPA do kraju. Został on skazany prawomocnym wyrokiem na karę śmierci za zabicie z zimną krwią czarnoskórego komunisty Chrisa Haniego. Niektórzy usprawiedliwiali jego czyn, bo przecież zabił komunistę. Być może jakieś grupki narodowców lub faszystów powitają go chlebem i solą na polskiej ziemi. To całkiem możliwe. A redaktor Stanowski zaprosi go do studia, posadzi naprzeciwko siebie i zapyta… Właśnie o co? Dlaczego zabił? Odpowiedź przecież znamy: bo nienawidzi komunistów i chciał… Reszty mogę się domyślić. Kiedyś już dziennikarze zapytali mordercę ks. Popiełuszki: „Dlaczego zabił?”. Co z tego wynikło? Stek bzdetów i konfabulacji mordercy, któremu usłużnie dano sitko i czas na antenie telewizji. Hitlera zapytać nie zdążono, ale są dyktatorzy czekający w kolejce – Kim Dzong Un, Putin i inni.
Stanowski obrusza się i nazywa półgłówkami tych, którzy porównują Walusia z gangsterami. Są środowiska, dla których Waluś nie jest mordercą, tylko idolem, który zabił ze względu na swoje zasady. Taką linię obrony przyjął też 77-krotny morderca z Norwegii Anders Breivik. On też zabijał niewinne dzieci w imię swoich zasad. Płytkość tego argumentu obezwładnia. Nie wolno oddawać przestrzeni publicznej do wygłaszania tyrad ludziom, którzy swoimi czynami zaprzeczyli człowieczeństwu. Ich miejsce jest na śmietniku i w rynsztoku historii, a nie w mediach, choćby nawet rynsztokowych. Czy trzeba być „półgłówkiem”, żeby tego nie rozumieć? W sumie nie obchodzi mnie to, o co chodzi Stanowskiemu, natomiast obchodzi mnie, żeby w mediach nie promowano przekazów pełnych nienawiści, rasistowskich, poniżających innych, antywolnościowych, gloryfikujących morderców i łotrów. Badanie motywacji morderców to zadanie dla sądów i kryminologów.
Podziw mediów i niektórych dziennikarzy dla kryminalistów ma długą tradycję. Zbrodnie, masowe morderstwa, wielkie fałszerstwa i ludzkie tragedie wchodzą w skład katalogu głównych tematów i dziennikarskich motywów. Ale wielcy dziennikarze zawsze stawali po stronie ofiar i pokrzywdzonych, oddając im głos, a ich celem było doprowadzenie przestępców przed oblicze Temidy. Nie wszyscy zasługują na to, żeby z nimi rozmawiać. Oriana Fallaci odmówiła rozmowy z hiszpańskim dyktatorem generałem Franco. Dziś pseudodziennikarze robią celebrytów z morderców, nazistów, terrorystów i rasistów, pozwalając im grzać się w świetle medialnych jupiterów i za dobrą monetę przyjmując opowiadane przez nich bajdy. Którą drogą pójdzie Stanowski? Granica między dziennikarstwem a kloaką wydaje się bardzo cienka.