– Da się naprawić polski wymiar sprawiedliwości?
– Jestem niepoprawnym optymistą, wtedy życie jest fajniejsze. Tylko optymistycznie patrzę na świat, nawet jak rzeczywistość stara się to przesłonić.
– Jest pan optymistą nawet wtedy, gdy dokładnie pan wie, jak wygląda wymiar sprawiedliwości w Polsce?
– Mamy przygotowaną całą gamę możliwości działań, jesteśmy w stanie poprawić i osiągnąć takie rezultaty, że nasze dzieci będą dumne. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że w Polsce jest średnio 16 milionów spraw w sądach, to statystycznie w ciągu 2 – 3 lat każdy Polak ma do czynienia z wymiarem sprawiedliwości, a wtedy widzi, że oczekiwanie na wyrok trwa bardzo długo. Nawet przed laty krócej czekało się na kupno mebli czy telewizora. Ludzie chcą szybkiego rozstrzygania przed niezależnym sądem. Dlatego przed sędziami, parlamentarzystami, nowym ministrem sprawiedliwości ogromne wyzwanie.
– Niektórzy mówią – niech sędziowie szybciej pracują.
– Od wielu lat widzę doskonale, że sędziowie mają coraz mniej czasu na swoje życie, bo są zawaleni robotą, ale są też niekiedy spore luzy w niektórych sądach bądź wydziałach. To pokazuje, że system zarządzania przez ministra sprawiedliwości, niestety, nie sprawdza się. Średnia oczekiwania w całej Polsce powinna być taka sama, ponieważ prawo do sądu dla mieszkańca Warszawy czy Sulęcina jest takie samo. Dochodzi jednak do sytuacji, że mieszkańcy Warszawy zmieniają zamieszkanie na Katowice, by sądzić się w tym mieście.
Subskrybuj