Kto przekartkował Raj i zdziwił się, że ta powieść jest sagą rodzinną, w dodatku tak mało podobną do Nocy i dni oraz Forsyte’ów, zdziwi się jeszcze bardziej. No, bo jak to: zaczął sto czternasty rok życia i jeszcze żyje? Przecież umarł, o czym zapewniają nas encyklopedie (w tym niezawodna Wikipedia).
Kto przeczytał oba arcydzieła kubańskiego mistrza (bagatela, w sumie ponad tysiąc stron gęstego druku) bez przerzucania kartek i marudzenia, że „to takie trudne” i „nic nie rozumiem”, a „kryminały czyta się lepiej”, ten zapamiętał na pewno przygodę pewnego krytyka muzycznego. Opisany przez Limę bohater dożył stu czternastu lat dzięki wysiłkom troskliwej, znacznie młodszej małżonki, rezygnując co prawda z niektórych radości życia, ale chytrze wymykając się śmierci.
Co z latynoskim boomem?
Chcecie wiedzieć, jak to możliwe – no, to przeczytajcie. Tej lektury się nie zapomina i tak jak po zawarciu znajomości z prozą Marcela Prousta, jest się już trochę innym człowiekiem. A w każdym razie traci się ochotę na pochłanianie bezwartościowej makulatury (czyli tak zwanych pięciominutowych bestsellerów). Sceptycy twierdzą, że z tak zwanego latynoskiego boomu po upływie półwiecza niewiele pozostało. Opowiadania i eseje Borgesa, no i trzy powieści, które dziś wywołują już coraz mniej emocji: Sto lat samotności Garcíi Márqueza, Gra w klasy Cortázara i Raj Lezamy Limy.
I chyba ta ostatnia, najtrudniejsza, najbardziej hermetyczna i może najmniej znana, opiera się najskuteczniej działaniu czasu i czytelniczej mody. Jak każda książka adresowana raczej do odbiorców cierpliwych, ambitnych i wciąż poszukujących. Po raz pierwszy o istnieniu Lezamy Limy usłyszeliśmy dopiero w połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, gdy pojawiły się tłumaczenia i komentarze, najpierw na łamach „Twórczości” i kompletnie zapomnianego już „Nowego Wyrazu”. Raj w przekładzie Andrzeja Nowaka ukazał się stosunkowo szybko, już w 1979 roku, poprzedzony świetnie przyjętym tomem esejów Wazy orfickie (1977). Dwadzieścia lat później powieść wznowiono w ekskluzywnej Bibliotece Bestsellerów. Oppiano Licario wyszedł niestety tylko raz, w 1982 roku, o pozostałych dwóch książkach Limy przełożonych na polski mało kto już pamięta.
Paradiso (José Lezama Lima) pic.twitter.com/clPtsQSAmU
— Tierras Solares (@FarHarbour) November 7, 2023
Subskrybuj