Jest wykładowcą sztuki na dwóch amerykańskich uczelniach oraz warszawskiej ASP, a na co dzień pracuje w Nowym Jorku. To artysta wizualny i teoretyk sztuki. W latach 70. podjął nowatorskie próby artystyczne polegające na projekcjach wielkoformatowych obrazów i filmów na budynkach oraz obiektach publicznych. Dziś ta forma jest powszechnie znana i wykorzystywana podczas mocno już komercyjnych imprez, takich jak chociażby Light Move Festival w Łodzi.
Krzysztof Wodiczko był także autorem słynnej akcji, nie do końca legalnej, gdy po uwięzieniu Nelsona Mandeli wyświetlił faszystowski symbol na budynku Ambasady RPA w Londynie. Wykorzystywanie technik filmowych z przesłaniem politycznym, a potem wyświetlanie ich na budynkach, było ostatnio hitem protestów przeciwko rządom PiS. Opozycjoniści (pewnie nie do końca świadomi, że kontynuują eksperymenty Wodiczki sprzed lat) np. na budynku Urzędu Rady Ministrów wyświetlali „wrogi” napis „Konstytucja”. Sam Wodiczko dziś jest już klasykiem awangardy (ma 80 lat) i nadal jest bardzo aktywny. Tuż przed ciszą wyborczą zorganizował wspólnie z Centrum Sztuki Współczesnej Łaźnia w Gdańsku performance wizualny pod tytułem „Dialog nadziemny”. Wodiczko często kieruje swe prace do środowisk marginalizowanych. W Nowym Jorku zbudował np. uniwersalny pojazd dla bezdomnych będący skrzyżowaniem roweru, miejsca pracy i łóżka.
W gdańskim projekcie postanowił dać głos ludziom z przeciwstawnych środowisk, ale w taki sposób, aby się nie kłócili, tylko rozmawiali, gdyż rozmowa daje szansę na kontakt i porozumienie, a kłótnia jest początkiem wojny. Przygotowanie do tego projektu trwało wiele miesięcy. Najpierw dzięki Monice Popow wybrano grupę osób – wśród nich dyskutowali ze sobą np. młody gej i starsza pani o konserwatywnych poglądach, osoba niewierząca z osobą zaangażowaną w życie Kościoła; rozmawiano też o macierzyństwie, o byciu niepełnosprawnym, o różnicach pokoleniowych i problemie uchodźców oraz o wolności. Chodziło o to, aby w maksymalnie spolaryzowanym społeczeństwie dopuścić do dialogu.
Najciekawsze fragmenty rozmów zostały sfilmowane i wyświetlone na wielkich balonach, które zaprezentowano na dachu Teatru Szekspirowskiego w Gdańsku. Do niedawna nad Polską fruwały szpiegowskie balony z Białorusi. W spektaklu Krzysztofa Wodiczki balony zapachniały dialogiem wolnych i słuchających się wzajemnie ludzi.