R E K L A M A
R E K L A M A

Zmierzch legendy. Sprawa „Oczka”

Owiany złą sławą szef szczecińskiego podziemia przestępczego może już nigdy nie wyjść na wolność.

Fot. Pixabay

Marek M. (niedawno skończył 71 lat) znany przed laty jako „Oczko” nie będzie się cieszył gangsterską emeryturą i nie spędzi jesieni życia w tropikach, w luksusowych warunkach. Dwa wielkie nielegalne biznesy, które miały mu zapewnić dostatek do ostatnich dni, w ciągu kilku tygodni rozsypały się jak domek z kart, a sam M. zamienił wygodne życie na cias ną celę aresztu. Policjanci, którzy pracowali nad jego sprawą, uważają, że to jego ostatni adres. W jego wieku każdy wyrok może się okazać już dożywociem – mówią.

Przerwany interes

Był wtorek 9 września, piękny, słoneczny poranek. Rankiem na eleganckie osiedle na warszawskim Wilanowie podjechały nieoznakowane furgonetki policyjne. Chwilę później do jednego z mieszkań wpadli z hukiem zamaskowani komandosi z Biura Operacji Antyterrorystycznych. Niczego się niespodziewającego M. powalono na ziemię, a na jego rękach zatrzasnęły się kajdanki. Dowódca zastępu policjantów rutynowo pokazał „Oczce” nakaz jego zatrzymania podpisany przez prokuratora Śląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej. Wynikało z niego, że M. podejrzany jest o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą o charakterze międzynarodowym, która wprowadziła do obrotu 10 kilogramów kokainy. – Podczas jazdy do Katowic „Oczko” zachowywał się bardzo spokojnie i grzecznie – relacjonuje znający sprawę oficer CBŚP. Nie wiedział, że w kolejnych policyjnych samochodach na spotkanie z prokuratorem jadą jego dwaj najbliżsi kompani: Daniel S. i Marcin K. Prokurator zarzucił im, że byli członkami grupy narkotykowej kierowanej przez „Oczkę” i odegrali swoją rolę we wprowadzeniu na rynek ogromnej ilości kokainy.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2025-10-06

Leszek Szymowski