– Końskie zdrowie trzeba jednak nadal mieć, ale rzeczywiście jest tak, że im więcej wiemy, tym bardziej wymagania rozluźniamy albo zwiększa się nasza tolerancja na osobnicze różnice kondycji zdrowotnej. To dlatego, że po prostu rozumiemy, co może się stać z ciałem człowieka podczas misji kosmicznej. Aczkolwiek prawda jest też taka, że z drugiej strony, mimo że zwiększa się nasza tolerancja, to też staje się ona bardziej specyficzna. Na przykład w 2018 roku po raz pierwszy na stacji kosmicznej pojawił się przypadek zatoru żył głębokich. W związku z tym dziś wielokrotnie bardziej zwracamy uwagę na choroby kardiologiczne i taki background kardiologiczny kandydatów na astronautów. Zmienia się to jakby z dwóch stron. Ale rzeczywiście domyślam się, że to portfolio astronautów w przyszłości będzie szersze, niż jest dzisiaj. I cieszy mnie fakt, że już nie musimy wybierać tylko i wyłącznie spośród grupy osób z zapleczem wojskowym i z doświadczeniem pilotów.
„(…) Co złego organizmowi człowieka może zrobić promieniowanie kosmiczne? – (…) Jeśli chodzi o skutki krótkotrwałe, to w przypadku takiego zwiększonego promieniowania pochodzącego od Słońca może nawet dochodzić do ostrego syndromu popromiennego. I to są rzeczy, przed którymi chronimy się poprzez osłonę. Może dochodzić do wystąpienia zaćmy lub nawet takich ubytków neurologicznych. Astronauci mogą stracić pamięć albo orientację przestrzenną (…). Natomiast długofalowo to nowotwory, ale nie tylko, też takie zmiany neurodegeneracyjne i ogólna degeneracja tkanek, zwłaszcza tkanki sercowej, która może ucierpieć właśnie ze względu na długofalowe wystawienie na promieniowanie jonizujące (…). Utrata pamięci, utrata wzroku lub ubytek wzroku (…). To są rzeczy, z którymi musimy się liczyć, myśląc właśnie o długo trwających misjach w głębokiej przestrzeni kosmicznej (…)”.