– Nie stwierdziliśmy żadnych korzystnych efektów u dorosłych, którzy pili niewielką ilość alkoholu w porównaniu z osobami, które były abstynentami – powiedział dr Marco Vinceti, podsumowując prowadzone badania. Uzyskane wyniki pokazały, że wzrastało przede wszystkim skurczowe ciśnienie krwi, ale u mężczyzn rosło także ciśnienie rozkurczowe. Informacje na ten temat ukazały się kilka dni temu w czasopiśmie „Hypertension”.
Według American Heart Association, zbyt wysoki poziom ciśnienia skurczowego w tętnicach jest głównym czynnikiem ryzyka chorób sercowo-naczyniowych u osób powyżej 50. roku życia. Naukowcy mają świadomość, że alkohol to niejedyny czynnik powodujący wzrost ciśnienia krwi. Zalecają jednak ograniczenie spożywania alkoholu, a najlepiej całkowitą rezygnację z niego.
W omawianym opracowaniu przeanalizowano dane z siedmiu badań przeprowadzonych w Japonii, Korei Południowej i Stanach Zjednoczonych w latach 1997 – 2021. Obserwowano ponad 19 tys. dorosłych w wieku od 20 do około 70 lat, u których wcześniej nie zdiagnozowano alkoholizmu, upijania się, chorób układu krążenia, cukrzycy lub choroby wątroby przez średnio pięć lat.
Wszystkich uczestników zapytano o ich typowe spożycie alkoholu na początku badań, co przeliczono na gramy, aby uniknąć różnic między krajami w kwestii tego, co stanowi „standardowego drinka”. Okazuje się bowiem, że Światowa Organizacja Zdrowia określiła tak poziom 10 g alkoholu na jednego drinka, ale w USA jest to 14 gramów.
Naukowcy stwierdzili, że picie średnio 12 gramów alkoholu dziennie lub mniej powodowało niewielki wzrost ciśnienia skurczowego – o 1,25 mm Hg średnio przez pięć lat. U osób, które spożywały średnio 48 gramów alkoholu dziennie, czyli prawie 3,5 standardowego drinka w USA, skurczowe ciśnienie krwi wzrosło prawie o 5 mm Hg w porównaniu z osobami niepijącymi.
To pokazuje, że alkohol zawsze wpływa na zwiększenie ciśnienia tętniczego krwi, co jest niekorzystne dla organizmu. Nie ma też takiego poziomu spożycia alkoholu, który można uznać za bezpieczny.