Schodząc do brzegów akwenu, minąłem skromny budynek niegdysiejszej leśniczówki. Przed elewacją od strony drogi stoją trzy rzeźby tajemniczych postaci, a na ścianie umieszczono pamiątkową tablicę. W latach 50. ubiegłego wieku kilkakrotnie wakacje spędzał tu Eugeniusz Paukszta. Ten wilniuk z urodzenia, żołnierz, partyzant, więzień gestapo i NKWD po wojnie poświęcił się pisarstwu i działalności społecznej. Większość życia spędził na Śląsku, w Wielkopolsce i na ziemi lubuskiej. Nad jeziorem Linie odpoczywał, pisał kolejne powieści o losach ludzi pogranicza, przenikaniu się kultur, o miłości. O magii jeziora, pisarzu i okolicy opowiada mi spotkana podczas joggingu kobieta. Dowiaduję się, że pani Zofia mieszka w tych stronach od dziecka, z mężem cenią sobie obcowanie z przyrodą, kochają historię, literaturę i lokalny folklor. Oboje przyznajemy, że takie miejsca wzbogacają kulturowo i duchowo, pobudzają do twórczości. Niegdyś na styku żywiołów polskiego i niemieckiego, dziś z jednej strony wielkopolscy autochtoni, z drugiej – powojenni przesiedleńcy.
Subskrybuj