Mieszkaniec wsi Ghazi Abad imieniem Abdullah opowiadał przerażony: „Wiele osób wciąż jest uwięzionych pod gruzami. Straty są ogromne. Ci, którzy ocaleli, nie mają żywności i wody pitnej. Ratowników nie widać, ludzie wspólnym wysiłkiem szukają ocalałych i wydobywają martwe ciała, pracują dniem i nocą”.
Trzęsienie ziemi nastąpiło w niedzielę 31 sierpnia o godzinie 23.47 czasu miejscowego (20.47 czasu polskiego). Epicentrum znajdowało się 27 km na wschód od miasta Dżalalabad w prowincji Nangarhar. Kataklizm miał magnitudę 6, czyli umiarkowaną. Okazał się przerażająco niszczycielski. Trzęsienie uznane zostało za płytkie, ponieważ źródło wstrząsów znajdowało się na głębokości zaledwie 8 kilometrów. Fale sejsmiczne dotarły więc do powierzchni szybko, nie tracąc potwornej mocy. Dotknięte kataklizmem prowincje Nangarhar i Kunar są rzadko zaludnione, jednak katastrofa przyszła nocą, gdy ludzie spali. Afgańscy wieśniacy mieszkają w domach kruchych, skleconych z drewna i glinianej cegły. Rozpadają się one także po niezbyt silnych wstrząsach, stając się śmiertelną pułapką.
Bas Marjana z doliny Mazar relacjonowała: „Byliśmy pogrążeni w głębokim, spokojnym śnie, gdy nagle wszystko zadrżało i świat wywrócił się do góry nogami. Ja zostałam uratowana, ale moja synowa i ośmioro wnucząt zginęli”. Nasrullah Khan, pracownik biurowy z miasta Kunar, podróżował sześć godzin do doliny Dewagul, żeby wziąć udział w akcji ratunkowej. Opowiadał przerażony: „Pierwszy człowiek, którego spotkałem, stracił w katastrofie 18 swoich bliskich. Na ziemi leżeli zabici i ranni, nikt nie udzielał im pomocy. Nigdy wcześniej nie widziałem tylu martwych ludzi. Własnymi rękami pochowałem w jednym grobie troje dzieci, a w innym dwóch młodych mężczyzn”.
W regionie dotkniętym kataklizmem nie ma przejezdnych dróg, ratownicy mogą przybywać tylko helikopterami lub pieszo. Akcję utrudniały ulewne deszcze i osuwiska skalne, schodzące w wąskie doliny ze stromych zboczy. Z powodu wstrząsów wtórnych ludzie często musieli przerywać kopanie grobów i uciekać. Najmocniej ziemia zadrżała 2 września o godzinie 12.29 czasu miejscowego – wstrząsy miały magnitudę 5,2.
Afganistan położony jest w regionie aktywnym sejsmicznie. W kraju tym rządzą talibowie, religijni fanatycy, którzy przejęli władzę w sierpniu 2021 roku po sromotnej ucieczce Zachodu. Ich reżim uznaje tylko Moskwa. „Czarne turbany”, czyli talibowie, bezlitośnie łamią prawa człowieka i traktują kobiety niemal jak zwierzęta. Większość organizacji humanitarnych zaprzestała już działalności w ich kraju, choć ubogi Afganistan przeżywa kryzys gospodarczy także z powodu dotkliwej suszy. Talibowie muszą znaleźć miejsce dla setek tysięcy Afgańczyków wypędzanych przez władze Iranu i Pakistanu. Po trzęsieniu ziemi „czarne turbany” poprosiły o pomoc. Rząd Indii przysłał tysiąc namiotów i 15 ton żywności. Unia Europejska przekazała 130 ton zaopatrzenia i milion euro. Wsparcie obiecały Zjednoczone Emiraty Arabskie, Chiny i inne kraje. Dla wielu ofiar pomoc jednak przybędzie za późno.