R E K L A M A
R E K L A M A

IKONOWICZ: Bezradni wobec prawa!

Istnieje prawo, które chroni pracownika przed wypadkami w pracy lub warunkami szkodliwymi. Za złamanie przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy grożą pracodawcy sankcje.

Fot. X

Do Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej zgłosił się dekarz, który spadł z dachu, bo pracował bez zabezpieczeń, i utracił władzę w nogach. Właściwie to zgłosiła się jego żona. W dodatku okazało się, że jej mąż nie był ubezpieczony od wypadku i pracował na czarno. To nie był pierwszy taki przypadek. Kilka miesięcy wcześniej z powodu wypadku przy pracy inwalidą został inny pracownik tej samej firmy. Miał zaświadczyć, że owa firma nagminnie łamie przepisy BHP i zatrudnia ludzi bez umowy i ubezpieczenia.

Po tygodniu od zgłoszenia zadzwoniła do nas żona poszkodowanego i prosiła, żebyśmy zapomnieli o sprawie. Okazało się, że właściciel dowiedział się, że szukała u nas pomocy, i ją zastraszył. Dał jakieś grosze na otarcie łez i zapowiedział, że ich zniszczy, jeśli podejmą kroki prawne, bo z nim w sądzie nikt nie wygra. Uwierzyli i odpuścili.

Ustawa o sygnalistach, która ma chronić osoby, które powiadomią właściwe organa państwa o łamaniu prawa czy innych nieprawidłowościach, decyzją Sejmu wyłączyła ze swego zakresu osoby informujące o łamaniu prawa w miejscu pracy. Władza pokazała w ten sposób, czyją stronę trzyma.

Młody chłopak, robotny i wyjątkowo pracowity, położył sąsiadowi na wsi dach. Od początku ten, kto zlecił robotę, odwlekał podpisanie umowy. Kiedy praca została wykonana, najpierw zwlekał pod różnymi pretekstami z zapłatą, a potem zaczął wymyślać usterki. Młody wykonawca się z tym nie zgadzał, ale wreszcie zapytał, ile człowiek, któremu położył dach, zamierza mu za domniemane usterki potrącić i kiedy wreszcie zapłaci. Trwa to już trzy miesiące. Tyle co wykonanie pracy. Chłopak jest bezradny.

To poczucie bezsilności w stosunku do niepłacących pracodawców jest dość powszechne. Wciąż likwidowane są w sądach izby pracy, przez co terminy są coraz dłuższe, a do sprawiedliwości jest coraz dalej.

To samo dotyczy egzekwowania prawa lokatorów. Stąd przymykanie oczu na dzikie eksmisje. A przecież przepisy chroniące lokatorów powstały, by chronić słabszą stronę. Tyle że policja, prokuratura i sądy tych przepisów nie chcą egzekwować.

Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej (art. 2 Konstytucji RP). Czyżby? 

2024-08-05

Piotr Ikonowicz