– Jakaś telewizja chciała kiedyś przyjechać do nas na walentynki – opowiada burmistrz Chełmna Mariusz Kędzierski. – I dzwonią do mnie z drogi, że już są pod Chełmem, czyli na Lubelszczyźnie. Pomyślałem, że skoro pomylili miasta, to nie są zakochani. My leżymy na ziemi chełmińskiej i mieszkamy w Mieście Zakochanych!
Jak przewrotnie opowiada nam pani Anna Grzeszna-Kozikowska, kustoszka miejscowego muzeum, Amerykanie powinni płacić Chełmnu tantiemy za walentynki, bo kult św. Walentego obchodzony jest tutaj od XVI wieku. Nikt na świecie nie wiedział wtedy, że powstaną Stany Zjednoczone. A w Chełmnie były już w tym czasie relikwie św. Walentego i to one dały początek miejscowemu świętowaniu. Aż się prosiło, żeby te unikaty jakoś „zaczęły pracować” na miasto. Od pomysłu do czynu i zrodził się slogan: „Chełmno – Miasto Zakochanych”. Od 20 lat slogan jest chroniony prawem. Już nie można bezkarnie polecać zakochanym innych miast.
– A gdyby taki Toruń (toczy się cicha rywalizacja z Toruniem) chciał się stać miastem zakochanych?
Subskrybuj