Były prezes Orlenu pod lupą prokuratury. Zniknęło 1,6 miliarda złotych

Prokurator krajowy Dariusz Korneluk oświadczył podczas konferencji prasowej, w której wzięła również udział prokurator regionalna Małgorzata Adamajtys, że kierowane przez niego służby prowadzą trzy postępowania w sprawach koncernu Orlen.

Rys. Piotr Rajczyk

Fuzja Orlenu z Lotosem, a także wyrażenie zgody na sprzedaż części udziałów w rafinerii Lotosu Saudi Aramco. Kolejne postępowanie to zaniżenie cen paliw, co mogło mieć związek z wyborami parlamentarnymi. Trzecia sprawa to przekazanie bez nadzoru spółce OTS ponad 1,5 mld zł (…). Jednym z moich głównych priorytetów jest rozliczenie przestępstw popełnionych w latach 2016 – 2023, a więc w czasach, gdy prokuratorzy nie ścigali przedstawicieli władzy państwowej. Funkcjonariusze publiczni nie mogą być bezkarni – mówił Dariusz Korneluk.

Ostatnia z tych trzech spraw dotyczy ujawnionej przez Jacka Harłukowicza w portalu Onet firmy Orlen Trader Switzerland (OTS). Spółka córka Orlenu została powołana do życia w połowie 2022 roku w szwajcarskim mieście Zug, znanym z niskich podatków. Została stworzona teoretycznie, by prowadzić handel pozyskiwanymi od różnych dostawców produktami ropopochodnymi. Jej działania miały w rezultacie doprowadzić koncern do straty prawie 1,6 mld zł, co okazało się po odwołaniu Daniela Obajtka z fotela prezesa.

Orlen poinformował już 10 kwietnia akcjonariuszy, że musi obniżyć swoje wyniki finansowe o 1,6 mld zł. Wynikało to z działalności spółki OTS, która wpłacała zaliczki, w sumie w wysokości 400 mln dolarów, na dostawy ropy naftowej z Wenezueli, ale transporty nigdy do Polski nie dotarły. Miały być dwie takie dostawy na przełomie 2023 i 2024 roku. Mimo niedostarczenia surowca nie udało się odzyskać tych pieniędzy. Przechodziły one przez ręce mieszkającego w Dubaju pośrednika z Chin, który się ulotnił.

Już po powołaniu spółki OTS niezwykle negatywnie oceniły ten krok służby wewnętrzne Orlenu, czyli Biuro Kontroli i Bezpieczeństwa. Funkcjonariusze biura zwracali uwagę, że istnieje realne zagrożenie, iż firma ta może obracać ropą z państw objętych embargiem, z których najważniejszy jest Iran. Ten niepokój wynikał z faktu zatrudnienia w spółce Samera A.

Pochodzący z Libanu mężczyzna ma polskie obywatelstwo, ale mieszka w Bahrajnie. Już wcześniej amerykańskie służby miały przekazywać ABW informacje, że podejrzewają biznesmena o związki z arabskim ekstremizmem, a dokładniej z finansowaną przez Iran organizacją Hezbollah. Był on też objęty śledztwem w sprawie oszustw na VAT. Zastosowano wtedy wobec niego poręczenie majątkowe, dzięki któremu mógł wyjechać z Polski. To również jest badane w ramach śledztwa wewnętrznego przez Prokuraturę Regionalną w Gdańsku.

Negatywna opinia Biura Kontroli i Bezpieczeństwa w sprawie powołania OTS, a szczególnie jej fragment: – Nie można wykluczyć, że projekt (OTS) ma na celu wyprowadzenie środków z PKN Orlen, a tym samym istnieje wysokie ryzyko defraudacji – została zlekceważona, chociaż pismo w tej sprawie dotarło do najważniejszych osób w państwie, łącznie z ówczesnym premierem i szefem służb specjalnych.

Przebywający za granicą Samer A. – jest nadal ścigany listem gończym – odpowiadał na zarzuty w rozmowie z radiem RMF FM. Dziennikarzowi Mateuszowi Chłystunowi powiedział m.in., że został sprawdzony przez biuro bezpieczeństwa koncernu, gdy aplikował do pracy. Stwierdził, że wcześniej pracował też dla innych dużych spółek i tam również był pozytywnie weryfikowany przez wewnętrzne służby. Zaprzeczył informacjom, jakoby miał jakiekolwiek powiązania z organizacją Hezbollah. – Nigdy nie otrzymałem żadnych zarzutów wobec mnie z prokuratury. To, co publikuje prasa, jest motywowane politycznie (…). Jestem polskim obywatelem, mam polski paszport. Jestem traktowany przez obecne władze jak obywatel drugiej kategorii (…). Niestety, zawarłem umowę poufności i w świetle szwajcarskiego prawa nie mogę mówić o szczegółach, ale to całkowita nieprawda! – powiedział o zarzutach działania na szkodę Orlenu na wielką skalę. – Robiliśmy w stu procentach przejrzysty i legalny biznes, nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło.

Poza tym Samer A. zaprzeczył też, że uczestniczył w sprowadzaniu ropy naftowej z IranuPodobnie problem inkryminowanej sprawy strat Orlenu w Money.pl skomentował Daniel Obajtek: – Odpisy się robi, ale one nie świadczą o tym, że te pieniądze nie spłyną do Orlenu. Dziś jest odpis, za miesiąc może być aktualizacja. My robiliśmy w koncernie odpisy praktycznie co kwartał. Raz wartość aktywów spadała, raz rosła, poprawiało się makro, jak były roszczenia, to robiliśmy odpis, potem wygrywało się sprawy o te roszczenia, to znowu trzeba było aktualizować. A w Polsce uprawia się narrację, że odpis jest złodziejstwem (…). Jeżeli chodzi o tę spółkę, to dochowaliśmy wszelkich niezbędnych formalności. Prawo szwajcarskie pod tym względem jest bardzo restrykcyjne, bardziej niż polskie.

Jak podaje Onet.pl, zarówno Daniel Obajtek, jak i jego współpracownicy, trzej byli członkowie zarządu koncernu, wymieniani wśród osób zamieszanych w sprawę OTS oraz wątpliwości co do fuzji Orlenu z Lotosem, przebywają za granicą. Według posła KO Michała Szczerby, przewodniczącego komisji śledczej ds. afery wizowej, sam Daniel Obajtek prawdopodobnie od dłuższego czasu gości na Węgrzech.

Inny współpracownik Obajtka, Adam Burak, odpowiedzialny za komunikację i marketing, wyjechał już jakiś czas temu do Tajlandii, a potem do Turcji, w której kupił nieruchomość i ponoć stara się lub według niektórych źródeł już otrzymał obywatelstwo tego kraju. On sam temu zaprzeczył w rozmowie z Wyborczą.biz.

W związku ze sprawą fuzji Orlenu z Lotosem służby przeszukały już nieruchomości Daniela Obajtka oraz kilku byłych dyrektorów koncernu. Planowane są przesłuchania. Na razie nikomu nie postawiono zarzutów. 

2024-05-08

Opr. ab na podst.: onet.pl, wyborcza.biz, RMF FM