Gorąco robi się też w szeregach PiS-u. Prezes Kaczyński domaga się dymisji komisarza ds. rolnictwa Unii Europejskiej, delegowanego do Brukseli przez rząd PiS-u. Stanowisko Kaczyńskiego nie podoba się części polityków Prawa i Sprawiedliwości. Janusz Wojciechowski ma przekonywać w rozmowie z Jarosławem Kaczyńskim, że realizował w Brukseli politykę w pełni zgodną z linią i wytycznymi rządu Mateusza Morawieckiego.
– Kto się zgodził na Zielony Ład? Rząd Morawieckiego. Kto jest komisarzem ds. rolnictwa UE? Polityk PiS. Od kiedy wiadomo o Zielonym Ładzie? Od lipca 2020 r. Niech rolnicy przeniosą się ze swoim protestem pod Nowogrodzką, bo to oni są w 100 proc. za tę sytuację odpowiedzialni – pisał Bezczelny Lewak (twitter.com/Lewactwo).
– Przez 8 lat rządów PiS rolnicy nie protestowali. Teraz się obudzili, bo doskonale wiedzą, że poprzednia władza na własne życzenie miała w Unii gówno do powiedzenia, choć nadal to polityk PiS jest unijnym komisarzem ds. rolnictwa. Trochę trąci hipokryzją. Na Zielony Ład, który jest katalizatorem protestów, Morawiecki zgodził się w 2020 r. Tak, Morawiecki. Tak, w 2020 r. Gdzie byliście hipokryci PiS-owscy przez te 3,5 roku? Na co czekaliście? Co was powstrzymywało? Czemu nie blokowaliście przejść granicznych, miast i całej reszty Polski? Czemu nie sprzeciwialiście się zmianom? Czyżby dlatego, że nie chcieliście zaszkodzić ukochanemu przez was Kaczyńskiemu przed tymi wyborami? Baliście się, że nie zostaniecie wysłuchani, czy może baliście się podpaść waszym ulubieńcom? A może po prostu chcieliście odczekać, żeby uderzyć w nowy rząd po zaledwie 50 dniach od jego powołania? Nie rozumiem też, dlaczego te protesty nie są pod Nowogrodzką, bo to tam zasiada szef unijnego komisarza ds. rolnictwa, pana Wojciechowskiego. Facet ma legitymację PiS, ale o tym rolnicy chyba też zapomnieli. Kto, jak nie Wojciechowski ma teraz absolutnie wszystkie instrumenty do wprowadzenia żądanych przez rolników zmian? Absolutnie nikt. „Chłopi są pazerni, da się im parę złotych przed wyborami i zagłosują” – te słowa Kaczyńskiego nabierają dziś specjalnego znaczenia, bo faktycznie Kaczyński kupił dużą część rolników przed ubiegłorocznymi wyborami, ale przegrał, więc teraz rolnicy z ochotą przystąpili do protestów, bo przecież ukochanemu Kaczyńskiemu i jego partii już teraz nie zaszkodzą… – Kaczyński przypomniał sobie o swoim komisarzu w UE J. Wojciechowskim. Jak każdy nominat PiS wykazuje się niewielką aktywnością, a gdy JK uświadomił sobie, że protesty rolników są kierowane tak naprawdę pod adresem jego człowieka, postanowił się go wyprzeć (syndrom Wawrzyka). Ku przestrodze – okręt tonie, miejsc na szalupach coraz mniej, nie ma już w ferajnie żadnych pewniaków. Wojciechowski kolejny do zatopienia – pisał Krzysztof Brejza (twitter.com/KrzysztofBrejza).
– PiS funkcję komisarza UE potraktował jak kolejny łup polityczny. Żadnej wizji, inicjatywy, sprawczości. Nic nie załatwił, rolników pozostawiając samym sobie. Każdy kolejny dzień to niewykorzystane szanse i trwanie bez korzyści dla polskiej wsi. Ta dymisja mu się po prostu należy! – grzmiał Michał Szczerba (twitter. com/MichalSzczerba).
– Kaczyński odwołuje komisarza ds. rolnictwa Wojciechowskiego. Ale jak odwołać kogoś, kto był w zupełnym zaniku, gdy nabrzmiewały problemy rolne w UE, i pozostał w ukryciu w czasie debaty rolnej w europarlamencie 8 lutego? Sam się odwołał w ramach strategii nieformalnego polexitu – stwierdził Janusz Lewandowski (twitter.com/J_Lewandowski).
– Nawoływanie do dymisji Wojciechowskiego ma też drugie dno. Jarosław Kaczyński chce odwrócić uwagę od problemów, które PiS stworzył rolnikom. To jawne przyznanie, że polityka rolna PiS była beznadziejna i błędna. Strategia rolna Wojciechowskiego to strategia rolna PiS. Wielka porażka! – pisał Michał Kołodziejczak (twitter.com/EKOlodziejczak).
– Pan Kołodziejczak ma trudną misję – musi tłumaczyć swoim ziomkom, jak wygląda świat, i że darciem ryja niewiele da się zmienić, jak się jest głupim i chciwym. Ja bym zaczęła od wspólnego oglądania „Konopielki” – napisała Magdalena w Polsce (twitter.com/w_ niestety).
– Dlaczego polscy rolnicy nie chcą ograniczenia pestycydów? Chcą nas truć dla zysku? To są patrioci? Mamy jeść chemię w warzywach i owocach, bo chcą więcej zarobić? – pytała Czcigodna Polka (twitter.com/CzcigodnaPolka).