Buntownicy żądali nowego świata: bez ojczyzny, rodziny, religii, wojska, policji, artystów, polityków i innych głupców. Żądali wolności absolutnej. Jak wygramy, będziemy zawsze mieli rację – agitowali. Musimy tylko zniszczyć tę okropną cywilizację, która wam jest tak bliska. Interweniowała policja. Aragon, Ernst, Leiris i inni uspokoili się dopiero „wpół drogi między halucynogenną wyobraźnią a otrzeźwiającą rzeczywistością komisariatu”, gdzie Leiris, choć dotkliwie pobity, wyznał: To było straszne, ale właśnie dlatego fantastyczne, cudowne!
Cudowność zawsze jest piękna – napisał jeszcze przed knajpianą burdą Breton, który kilka miesięcy wcześniej ogłosił Manifest surrealizmu, co upamiętnia wystawa w Centrum Pompidou (Surrealistyczne – dosłownie! – wydarzenie jesieni – „Angora” nr 42). Ekspozycja kończy się 13 stycznia, ale nie ów „świt surrealizmu”, który będzie kontynuowany w galeriach, księgarniach, w plenerze. Surrealistyczne figury powędrują dalej paryskim śladem Bretona, Dalego, Miró, Ernsta, Mana Raya; w plener wyprowadzi je sztuka m.in. Brassaia, fotografa paryskiego bruku, nazywanego rabusiem piękna.
Subskrybuj