Willa pamiętająca lata trzydzieste XX wieku, przed którą inspektor Nerak zaparkował, stała na końcu ulicy, tuż przy rozległym parku. Kiedy policjant wysiadł z samochodu, podszedł do niego mężczyzna w średnim wieku, zaprosił do domu i idąc, informował: – Po śmierci mojej żony mieszkam sam. Tydzień temu przyjechała do mnie w odwiedziny mieszkająca na Pomorzu córka mojej siostry Patrycja. Przedwczoraj wyjechałem do Czech na urodziny mojego kolegi mieszkającego w Pradze. Patrycja została sama w domu. Dziś w nocy zadzwoniła i powiedziała, że było włamanie. Złodzieje wybili szybę w oknie kuchni i dostali się do środka. Natychmiast wróciłem i okazało się, że ukradli klaser z najcenniejszymi znaczkami pocztowymi.
Po wejściu do domu gospodarz zaprosił inspektora do salonu, którego ściany obwieszone były zabytkowymi strzelbami oraz myśliwskimi trofeami, i poszedł przygotować kawę. Nerak chwilę przyglądał się kilkunastu głowom zwierząt, które były zwieńczone pięknymi porożami, i westchnął smutno pod nosem: „Boże, co za cmentarzysko!”.
Kiedy usiadł w fotelu obitym czarną skórą, gospodarz wniósł kawę i kontynuował przerwaną wypowiedź: – Złodzieje ukradli mi zbiór bardzo cennych polskich znaczków pocztowych pochodzących z okresu międzywojennego. W kolekcji tej był również wydrukowany w roku 1956 znaczek, jeden z tych znanych powszechnie jako „odwrotka bokserów”. W latach osiemdziesiątych egzemplarz z tej serii kosztował sto pięćdziesiąt tysięcy złotych, gdy w tym czasie przeciętna miesięczna pensja wynosiła około dwudziestu tysięcy złotych. A tak przy okazji, nie wiem, czy pan wie, że za najdroższy polski znaczek pocztowy uznawana jest „niebieska dziesięciokoronówka” z czarnym nadrukiem „Poczta Polska”, z roku 1919. Według katalogu Fischera z roku 2014 wartość tego znaczka sięgała pół miliona złotych. Wróćmy jednak do sprawy. Kiedy przyjechałem, Patrycja opowiedziała mi o włamaniu. Jednak to, co od niej usłyszałem, wydało mi się niezbyt przekonywające i dlatego podejrzewam ją, że to ona ukradła klaser i wymyśliła bajeczkę o włamywaczach. Nie mogę jednak jej tego udowodnić. Może panu uda się dojść do prawdy.
– Nie ma pan zamontowanego w domu alarmu? – zapytał Nerak.
– Oczywiście, że mam, ale dzień przed moim wyjazdem uległ awarii. Miałem to zgłosić zaraz po przyjeździe.
– Wyjechał pan, wiedząc o tej awarii?
– No, może faktycznie głupio postąpiłem, ale przecież zostawiłem w domu siostrzenicę.
– W takim razie chciałbym z nią porozmawiać. Proszę ją poprosić. Po chwili do salonu weszła młoda, wysoka, atrakcyjna brunetka. Inspektor poprosił, aby opowiedziała o zdarzeniu.
– Wczoraj położyłam się do łóżka chwilę po północy. Obudził mnie odgłos przypominający tłuczoną szybę, dobiegający z kuchni sąsiadującej z moim pokojem. Domyślając się, że jest to włamanie, przerażona weszłam pod łóżko. Po chwili drzwi od mojego pokoju otworzyły się i w progu stanął mężczyzna. Omiótł światłem latarki pokój i już zamierzał wejść do środka, kiedy jego wspólnik zawołał, że znalazł, co trzeba, i mają się zmywać. Kiedy usłyszałam, jak wychodzą, wyczołgałam się spod łóżka i podbiegłam do okna. W świetle ulicznych latarni zdążyłam jeszcze zobaczyć, jak ci złodzieje biegną w stronę auta zaparkowanego naprzeciw okna mojego pokoju. Jednym z nich mógł być znajomym wujka, też zapalony filatelista. Miał bowiem takie charakterystyczne oprawki okularów. To samo powiedziałam policjantom, którzy przybyli zaraz po moim zgłoszeniu.
Nerak podziękował i kiedy kobieta wyszła, oznajmił gospodarzowi domu: – Jestem pewny, że klaser ze znaczkami ukradła pana siostrzenica. Opisała całkiem nieźle przebieg całego wydarzenia, ale pewien szczegół świadczy, że jest to wymyślona przez nią bajeczka.
Na jakiej podstawie inspektor Nerak domyślił się, że Patrycja kłamie?
Rozwiązanie zagadki za dwa tygodnie. Na odpowiedzi Czytelników detektywów czekamy do 5 października. Wśród osób, które udzielą poprawnej odpowiedzi, rozlosujemy nagrodę książkową.
Odpowiedzi prosimy przesyłać pod adresem: redakcja@angora.com.pl lub na kartkach pocztowych: Tygodnik „Angora”, 90-007 Łódź, pl. Komuny Paryskiej 5a.
Rozwiązanie zagadki sprzed dwóch tygodni „Kto ukradł diadem?”: Na nagranym filmie widać było wchodzącą do pokoju osobę. Dzięki futrynie drzwi podzielonej poprzecznymi, ozdobnymi listwami inspektor Nerak zorientował się, że do gabinetu wszedł w nocy niższy brat.
Wpłynęło 16 prawidłowych odpowiedzi na kartkach pocztowych i 40 e-mailem. Książkę Shari Lapeny „Ktoś, kogo znamy” (Wydawnictwo Zysk i S-ka) wylosowała pani Janina Tworzydło ze Stalowej Woli.
Gratulujemy! Nagrodę wyślemy pocztą.