Na domiar złego świąteczny nastrój przyćmiewają rosnące na naszych oczach ceny artykułów spożywczych! Strach wejść do sklepu, na bazar i zderzyć się z tą drożyzną! Błaszczak Mariusz, ulubiony błazen Kaczyńskiego, który wie tyle, ile zapamięta z przekazów dnia, nie wytrzymał i sam z siebie dał na konferencji prasowej wyraz sprzeciwu owemu gwałtownemu wzrostowi cen! Publicznie ujawnił, że trzyma obecnie kostkę masła w sejfie, a nie jak do tej pory w lodówce!
Dzięki rządzącej koalicji, będzie ona na wigilijnej wieczerzy Błaszczaków najcenniejszą ozdobą stołu – najdroższym i najbardziej pożądanym przysmakiem! Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko życzyć Mariuszowi i jego familii smacznego! Ja mam nieco inny dylemat, z którym się zmagam i który spędza mi sen z powiek! Żeby nie było wątpliwości – ja również, jak wszyscy moi rodacy, pałam świętym oburzeniem i złorzeczę na panującą drożyznę! Ale ad rem – w czym problem? Otóż chciałem z okazji Bożego Narodzenia zrobić rodzinie ogromną niespodziankę, a mianowicie kupić całego wędzonego węgorza!
Niestety, cena zwaliła mnie z nóg! Wielka jest ona nad wyraz i godzi w moje dochody, tudzież nie waham się powiedzieć, w podstawy kapitalistycznego ustroju z ludzką twarzą! NIC owej ceny nie usprawiedliwia! Nawet fakt, że są tacy Polacy, których stać na kupno niejednego wędzonego węgorza! To nie jest powód do dumy i chwały! To jest najprostsza droga do tworzenia w wolnym, obywatelskim, demokratycznym państwie podziałów klasowych! Haniebnego dzielenia rodaków na tych zamożnych jedzących węgorze i tych ubogich, którzy muszą obejść się smakiem! Na to nie ma i nie będzie społecznej zgody!
Wierzę, że zachodzące w kraju głębokie zmiany i wybrany niebawem prezydent ostatecznie doprowadzą do UWŁASZCZENIA węgorza przez lud pracujący miast i wsi!