Według ustaleń antropologów pierwsze trwałe damsko-męskie pary, na podobieństwo współczesnych małżeństw, powstały (…) z początkiem rewolucji neolitycznej, ok. 10 tys. lat przed naszą erą. Swobodę seksualnych relacji postanowiono hamować wraz z przekształcaniem się grup łowiecko-zbieraczych w osiadłe społeczności rolnicze zainteresowane tematem własności i dziedziczenia. Zwyczaj hucznego fetowania zaślubin przyjął się kilka tysięcy lat później w greckich polis. I musiał znakomicie wpisać się we właściwą człowiekowi potrzebę rytuału, skoro w kolejnych tysiącleciach i szerokościach geograficznych pozostał – mimo wszystko – jedną z najstabilniejszych spośród tzw. ceremonii przejścia.
A u nas ślubów coraz mniej
W 2023 r. – niespełna 146 tys., dekadę wcześniej – 256 tys. To efekt zmian demograficznych – ubywa osób w wieku 25 – 30 lat, którzy pobierają się najczęściej – ale nie tylko. Dużą rolę gra zmiana mentalności. Ludzie nie śpieszą się ani do ołtarza, ani do urzędu. Spadek zainteresowania najbardziej widoczny jest w kościołach. W ubiegłym roku w Polsce po raz pierwszy zawarto wyraźnie więcej ślubów cywilnych niż wyznaniowych. Tych pierwszych było 77,5 tys., drugich, w zdecydowanej większości katolickich – 68,5 tys. Dzieje się tak niekoniecznie ze względu na laicyzację społeczeństwa.
Powodem rezygnacji z religijnego rytuału bywają formalności. Jakub i Magda chcieli pobrać się „po bożemu”, choć nietypowo, w ogrodzie. O zgodę Kościoła na ceremonię w plenerze musieliby wystąpić ponad rok wcześniej. Nie byli pewni, czy ją dostaną, więc nawet nie próbowali. Niestety, państwo też nie ułatwia życia narzeczonym.
– Po co wymagać od obywateli, żeby osobiście dostarczali do USC dokumenty, gdy systemy informatyczne już dawno pozwalają bezpiecznie je wgrywać? Po co publicznie ogłaszać na ceremonii, jakie nazwisko po ślubie będzie nosić kobieta? – dziwi się Sławomir Wojciechowski, kierownik USC w Nowej Soli.
Kolejnym powodem odkładania ślubu na „kiedyś” są koszty. Branża dzieli śluby na niskobudżetowe, ze średnim budżetem oraz premium. Przed pandemią i inflacją, aby się zakwalifikować do średniaków, wystarczyło 50 tys. zł, dzisiaj poziom wzrósł do 70 tys. Powyżej 150 tys. plasują się śluby premium, stanowiąc zaledwie 4 proc. wszystkich ceremonii. Podobnie jak na całym świecie, tak i w Polsce dominują niskobudżetowcy – to 78 proc.