R E K L A M A
R E K L A M A

Polki zyskają szeroki dostęp do antykoncepcji? Rozmowa z KAMILĄ FERENC

Mimo weta Andrzeja Dudy w dalszym ciągu możliwe jest uratowanie dostępu do antykoncepcji awaryjnej.

Kamila Ferenc (fot. archiwum prywatne)

Prezydent Andrzej Duda nie zgodził się na zniesienie recept na antykoncepcję awaryjną. Mimo to rząd nie zamierza składać broni, a minister Leszczyna zapowiedziała, że skieruje do konsultacji społecznych tzw. plan B, w którego ramach Polki zyskają dostęp do tabletki – „dzień po”, ale po konsultacji z farmaceutą. To nie jest złe rozwiązanie, ale na pewno nie idealne – komentuje mec. Kamila Ferenc.

– Rząd próbuje obejść prezydenckie weto w sprawie dostępu do antykoncepcji awaryjnej. Jak oceniasz „plan B” zaproponowany przez Ministerstwo Zdrowia?

– To nie jest złe rozwiązanie, ale nie jest też kompleksowe. Plan ministerstwa zakłada, że tabletka będzie mogła zostać sprzedana kobiecie dopiero po konsultacji z farmaceutą, który przeprowadzi wywiad i wypisze receptę. Mamy więc do czynienia ze środkiem zaradczym, który pewnej kategorii pacjentek skróci drogę do antykoncepcji, ale akcja z całą pewnością nie będzie miała ogólnopolskiego zasięgu.

– Dlaczego?

– Nie ma sposobu, który zmusiłby wszystkie apteki do zawarcia umowy z NFZ. Program wprowadzany rozporządzeniem stawia też aptekom wymogi lokalowe (oddzielne pomieszczenie do rozmowy z pacjentką). Sporo aptek znajdujących się w południowo- wschodniej Polsce będzie powoływać się na nieistniejącą klauzulę sumienia. Tego typu opory sprawią, że akcja poszerzy dostęp do antykoncepcji w dużych miastach, ale nie mam wątpliwości, że sytuacja na wsi nie ulegnie stanowczej poprawie.

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2024-04-09

Jan Rojewski