R E K L A M A
R E K L A M A

Według Mroziewicza. Palestyna Pruszyńskiego

Ksawery Pruszyński, najwybitniejszy reporter lat 30. XX wieku, wizytował Palestynę dwukrotnie, ale jego teksty czyta się, jakby były pisane wczoraj. Oczywiście tamtej Palestyny już nie ma, ale problemy związane z jej zanikiem trwają od tamtej pory bez przerwy.

Fot. Wikimedia

Pod koniec drugiej wojny światowej, kiedy powstawała Organizacja Narodów Zjednoczonych, zastanawiano się, w jaki sposób rozwiązać problem palestyński, żeby obie nacje bliskowschodnie mogły żyć we własnych państwach bez pretensji i szkód terytorialnych. Przedstawiciel Polski w ONZ, ekonomista światowej rangi Oskar Lange, który przyjaźnił się z Pruszyńskim w czasach, gdy obaj studiowali na Uniwersytecie Jagiellońskim, przypomniał sobie reportaże Pruszyńskiego z Palestyny. Zwrócił się wtedy do autora z propozycją powołania komisji ONZ do spraw Palestyny, w której reporter miałby odgrywać główną rolę przy tworzeniu Państwa Izrael. I tak się stało. Pruszyński, który miał już za sobą doświadczenia dyplomatyczne, pracując z profesorem Kotem w Kujbyszewie, potem w Hadze, ma w swoim dorobku ogromną korespondencję i setki analiz, które czekają jeszcze na odkrycie w archiwach MSZ. Wiąże się być może z przedstawioną tutaj informacją fakt, że Pruszyński zginął w roku 1950 w wypadku samochodowym, kiedy jechał z Holandii do Polski na… własny ślub. Nie wiadomo, czy to było zabójstwo, czy nieszczęśliwy wypadek. W każdym razie sprawa nie jest czysta i dobrze byłoby, zwłaszcza dziś, rzucić na nią więcej światła.

Mówiłem o tym na seminarium wrocławskim Reportaż Międzywojenny: Żydzi przewijają się przez całą twórczość Pruszyńskiego i przez całe jego życie. To nie tylko jedna książka, nie tylko kilka reportaży, to także człowiek, którego Pruszyński znalazł na Wołyniu, nawołujący współwyznawców, żeby wrócili do Ziemi Abrahama. Tak zaczynał się syjonizm w jego ludowej odmianie, wymyślony później powtórnie w kawiarniach Wiednia, a przede wszystkim Pragi, gdzie Theodor Herzl szkicował to, co przedstawiano na kongresie w Bazylei, a co wcześniej narodziło się w Ełku, Suwałkach i na Wołyniu. Tutaj można powołać się na spekulacje, że gdyby bolszewicy Lenina (a starszych braci Jezusa wśród nich nie brakowało) zwrócili uwagę na syjonizm, nie doszłoby do rewolucji październikowej i powstania Związku Radzieckiego.

Pruszyński nie miał poglądów politycznych, ale czy jego przyjaźń z tolerancją to nie jest ukryty pogląd polityczny? W Palestynie reporter widzi kraj, który jest pewnego rodzaju ucieleśnieniem idei syjonistycznej, czyli marzenia o odrodzeniu ojczyzny – mówił na tym samym seminarium Paweł Smoleński. Widzi, że jeżeli ludzie mówią ze sobą – a w tej mowie w sposób naturalny zawierają się kłótnia, spór (i to radykalny), nienawiść, zbrodnia – to potrafią coś zbudować…

O tym fenomenie czyta się w każdym zdaniu książki o Palestynie Pruszyńskiego. Jej autor ma autentyczny, głęboki podziw dla tych ludzi, ale drąży go też pytanie: dlaczego nie w Polsce? Dlaczego u nas tego typu rzeczy się nie udają? Dziś na miejscu opisywanym z zachwytem przez Pruszyńskiego rozwija się nowoczesna, światowej rangi metropolia Tel Awiw, którą zwalcza od kilkudziesięciu lat islamski ruch oporu. Żydzi z całego świata wspierają Państwo Izrael, a Palestyńczycy, zamiast naśladować w Gazie doświadczenia żydowskie, czynią coś przeciwnego. Gaza przy wsparciu Izraela, a także przy inwestycjach naftowych szejkanatów, mogłaby przekształcić się w drugą Dohę czy Abu Zabi. Lecz tego nie robi. Natomiast robi wszystko, żeby zniszczyć, unicestwić państwo, które świat arabski ma za śmiertelnego wroga. Trudno znaleźć przykłady z działalności m.in. Hamasu, nie widać w tej historii przykładów, które świadczyłyby o jej skuteczności. Rosjanie żyliby chętnie tak, jak się żyje w Kijowie, ale Putin nie pozwala. Palestyńczycy żyliby chętnie tak, jak się żyje w Izraelu, ale Hamas nie pozwala. Koreańczycy żyliby chętnie, jak się żyje w Seulu, ale Kim Dzon Un nie pozwala. Strach pomyśleć, że te równania – czy raczej nierówności – mogłyby objąć niektóre kraje członkowskie ONZ z Europy Środkowej.

Ksawery Pruszyński, najwybitniejszy reporter lat 30. XX wieku, wizytował Palestynę dwukrotnie, ale jego teksty czyta się, jakby były pisane wczoraj. Oczywiście tamtej Palestyny już nie ma, ale problemy związane z jej zanikiem trwają od tamtej pory bez przerwy. Pod koniec drugiej wojny światowej, kiedy powstawała Organizacja Narodów Zjednoczonych, zastanawiano się, w jaki sposób rozwiązać problem palestyński, żeby obie nacje bliskowschodnie mogły żyć we własnych państwach bez pretensji i szkód terytorialnych. Przedstawiciel Polski w ONZ, ekonomista światowej rangi Oskar Lange, który przyjaźnił się z Pruszyńskim w czasach, gdy obaj studiowali na Uniwersytecie Jagiellońskim, przypomniał sobie reportaże Pruszyńskiego z Palestyny. Zwrócił się wtedy do autora z propozycją powołania komisji ONZ do spraw Palestyny, w której reporter miałby odgrywać główną rolę przy tworzeniu Państwa Izrael. I tak się stało. Pruszyński, który miał już za sobą doświadczenia dyplomatyczne, pracując z profesorem Kotem w Kujbyszewie, potem w Hadze, ma w swoim dorobku ogromną korespondencję i setki analiz, które czekają jeszcze na odkrycie w archiwach MSZ. Wiąże się być może z przedstawioną tutaj informacją fakt, że Pruszyński zginął w roku 1950 w wypadku samochodowym, kiedy jechał z Holandii do Polski na… własny ślub. Nie wiadomo, czy to było zabójstwo, czy nieszczęśliwy wypadek. W każdym razie sprawa nie jest czysta i dobrze byłoby, zwłaszcza dziś, rzucić na nią więcej światła. Mówiłem o tym na seminarium wrocławskim Reportaż Międzywojenny: Żydzi przewijają się przez całą twórczość Pruszyńskiego i przez całe jego życie. To nie tylko jedna książka, nie tylko kilka reportaży, to także człowiek, którego Pruszyński znalazł na Wołyniu, nawołujący współwyznawców, żeby wrócili do Ziemi Abrahama. Tak zaczynał się syjonizm w jego ludowej odmianie, wymyślony później powtórnie w kawiarniach Wiednia, a przede wszystkim Pragi, gdzie Theodor Herzl szkicował to, co przedstawiano na kongresie w Bazylei, a co wcześniej narodziło się w Ełku, Suwałkach i na Wołyniu. Tutaj można powołać się na spekulacje, że gdyby bolszewicy Lenina (a starszych braci Jezusa wśród nich nie brakowało) zwrócili uwagę na syjonizm, nie doszłoby do rewolucji październikowej i powstania Związku Radzieckiego. Pruszyński nie miał poglądów politycznych, ale czy jego przyjaźń z tolerancją to nie jest ukryty pogląd polityczny? W Palestynie reporter widzi kraj, który jest pewnego rodzaju ucieleśnieniem idei syjonistycznej, czyli marzenia o odrodzeniu ojczyzny – mówił na tym samym seminarium Paweł Smoleński. Widzi, że jeżeli ludzie mówią ze sobą – a w tej mowie w sposób naturalny zawierają się kłótnia, spór (i to radykalny), nienawiść, zbrodnia – to potrafią coś zbudować… O tym fenomenie czyta się w każdym zdaniu książki o Palestynie Pruszyńskiego. Jej autor ma autentyczny, głęboki podziw dla tych ludzi, ale drąży go też pytanie: dlaczego nie w Polsce? Dlaczego u nas tego typu rzeczy się nie udają? Dziś na miejscu opisywanym z zachwytem przez Pruszyńskiego rozwija się nowoczesna, światowej rangi metropolia Tel Awiw, którą zwalcza od kilkudziesięciu lat islamski ruch oporu. Żydzi z całego świata wspierają Państwo Izrael, a Palestyńczycy, zamiast naśladować w Gazie doświadczenia żydowskie, czynią coś przeciwnego. Gaza przy wsparciu Izraela, a także przy inwestycjach naftowych szejkanatów, mogłaby przekształcić się w drugą Dohę czy Abu Zabi. Lecz tego nie robi. Natomiast robi wszystko, żeby zniszczyć, unicestwić państwo, które świat arabski ma za śmiertelnego wroga. Trudno znaleźć przykłady z działalności m.in. Hamasu, nie widać w tej historii przykładów, które świadczyłyby o jej skuteczności. Rosjanie żyliby chętnie tak, jak się żyje w Kijowie, ale Putin nie pozwala. Palestyńczycy żyliby chętnie tak, jak się żyje w Izraelu, ale Hamas nie pozwala. Koreańczycy żyliby chętnie, jak się żyje w Seulu, ale Kim Dzon Un nie pozwala. Strach pomyśleć, że te równania – czy raczej nierówności – mogłyby objąć niektóre kraje członkowskie ONZ z Europy Środkowej.

2025-10-27

Krzysztof Różycki