W najważniejszym konkursie GRAND PRESS tytuł Dziennikarza Roku 2024 otrzymał Andrzej Andrysiak z „Gazety Radomszczańskiej”. Nie mnie oceniać, czy słusznie, bo była to decyzja wielu redakcji. Dla mnie dziennikarką roku 2024 – o czym już pisałem na tych łamach – była Renata Kim z „Newsweeka” – autorka najgłośniejszych artykułów o Collegium Humanum. To dzięki nim poznaliśmy korupcyjną patologię na polskich uczelniach, w którą zamieszani są politycy różnych opcji, i w konsekwencji zaczęliśmy interesować się życiem akademickim oraz nędzą polskiej nauki i naukowców, zdegradowanych przez kolejne rządy do roli parweniuszy. Obok Renaty Kim wyróżniającym się dziennikarzem minionego roku był Patryk Słowik z Wirtualnej Polski, który uprawia dziennikarstwo śledcze w różnych odmianach: ekonomicznej, prawnej i politycznej. Cała trójka patrzy na ręce władzy, a nie tylko opozycji, jak robi to, niestety, wielu dziennikarzy prorządowych mediów. To bardzo ciekawe zjawisko: kiedy do władzy dochodzą „nasi”, to jesteśmy dla nich bardziej wyrozumiali, bardziej współczujący i uznajemy, że nowa władza musi się oswoić z nową sytuacją, a często zapominamy, że są to przecież politycy czy urzędnicy obecni w życiu publicznym od wielu lat i powinniśmy oczekiwać od nich przestrzegania standardów, których nie spełniała poprzednia władza. Nową władzę też musimy rozliczać, choćby z niespełnionych obietnic, bo przecież wszyscy chcielibyśmy żyć w lepszym świecie, a to w dużym stopniu zależy od jakości władzy ustawodawczej i wykonawczej.
Ten rok pokazał, że w naszej scentralizowanej bańce medialnej często nie doceniamy problemów lokalnych, które mają ogromne znaczenie społeczne i wymiar globalny. Na taki problem zwrócili uwagę Tomasz Patora i Joanna Pęcherska-Fiałek z TVN, autorzy nagrodzonego cyklu reportaży telewizyjnych „W Żurominie rządzi Duch” – o pladze młodych narkomanów uzależnionych od fentanylu. Co ciekawe, z 15 nagród głównych w konkursie GRAND PRESS tylko jedną uzyskała dziennikarka medium publicznego – Dominika Dębska z Polskiego Radia Białystok. Z TVP tylko jedna – Monika Meleń z TVP Kraków – została nominowana w kategorii reportaż telewizyjny. Tak duża firma z tak niską reprezentacją, a powód? Przypuszczam, że stało się tak dlatego, że TVP wciąż brakuje jednej bardzo ważnej cechy: żeby była publiczna, a nie rządowa. To rak, który od lat toczy tę instytucję i wciąż nie został uleczony, choć jest lepiej, niż było. Ale do ideału jeszcze daleko.
Mam nadzieję, że w nowym roku doczekamy się wreszcie nowej ustawy medialnej. Że Rada Mediów Narodowych zniknie jako instytucja, a nie będzie trwać tylko dlatego, że została przejęta przez rządzących. Że odbędą się konkursy na stanowiska kierownicze w mediach publicznych, transparentne i otwarte dla wszystkich. Że o stanowiskach redaktorskich będą decydować kompetencje, a nie znajomości czy poglądy polityczne. I że Maciej Świrski przestanie pełnić funkcję szefa Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Ale to już didaskalia. Liczy się przełomowa reforma, która uzdrowi media. Na koniec życzenia noworoczne w formie apelu do polityków o spełnienie obietnicy: oddajcie media publiczne społeczeństwu!