– Coś takiego w stolicy Europy w 2023 roku, to niemożliwe! – Willie, 57-latek z Brukseli, za każdym razem po przybyciu na Gare du Midi ma te same odczucia: szokuje go panujący brud i snujące się postaci bezdomnych i narkomanów. Tymczasem to największy i jeden z najstarszych belgijskich dworców – powstał w 1869 roku i wywodzi nazwę od linii zwanej „du Midi” (południowa), łączącej Belgię i Francję. Dziś przewija się przez niego 50 tys. osób dziennie – nie tylko z całej Belgii, ale i z Francji, Niemiec, Holandii, Wielkiej Brytanii czy Austrii.
Pierwsze, co uderza przybywających turystów, biznesmenów i polityków, to brud i poczucie zagrożenia. Policyjne źródła podają, że w ostatnich latach na dworcu i wokół niego dochodzi do około 3500 przestępstw rocznie, czyli niemal 10 dziennie. Do najczęstszych należą kradzieże, wymuszenia i przestępstwa związane z narkotykami. Na dodatek stowarzyszenia pomagające osobom w kryzysie bezdomności alarmują nie tylko o coraz większym braku bezpieczeństwa, ale też o pogorszeniu się warunków sanitarnych w okolicy, co zresztą często jest ze sobą związane. W maju stowarzyszenie Douche Flux, umożliwiające bezdomnym umycie się i upranie rzeczy, musiało zostać tymczasowo zamknięte z powodu ataków na swoich pracowników.
Subskrybuj