– W wydanej niedawno książce „Pierwsza dama” odpowiada pani na pytania Emilii Padoł i opisuje wiele lat swojego życia. – Wiele lat (śmiech). Rzeczywiście, trochę tych lat już się uzbierało. Niedługo kończę siedemdziesiąt lat, ale podchodzę do tego całkiem zwyczajnie. Do napisania książki zabierałam się kilka razy. Cieszę się, że w końcu powstała, bo było to prawdziwe wyzwanie. – We wstępie wspomina pani
Tag: rozmowa
Zawód oparty na alkoholu. „Zalewam owoce spirytusem i czekam”
– Nie czuje pan dyskomfortu, że związał pan swoje zawodowe życie z alkoholem? Nie ma pan z tym problemu? – A powinienem? Nalewki towarzyszą Polakom od wieków, a sam robię je od ponad 50 lat. Zalewam owoce spirytusem i czekam. A alkohol ma to do siebie, że na początku wyciąga rzeczy najlepsze, a potem najgorsze. – To trochę jak u ludzi, którzy
Czy złoto ma przyszłość? Podrożało dziesięciokrotnie
– Jeszcze na początku 2000 roku cena uncji złota wynosiła zaledwie 280 dolarów. Dziś to 2650. Jak to się stało, że w niespełna ćwierć wieku podrożało prawie dziesięciokrotnie? – Wydawało się, że wraz z zakończeniem zimnej wojny i globalizacją świat będzie rozwijał się harmonijnie i wszystkie poważne problemy ludzkość ma za sobą, w czym upewniał nas Fukuyama w swoim „Końcu historii”. – I wpływowi,
Maja Frykowska zmieniła swoje życie. Kiedyś była skandalistką
Zmieniła się nie tylko zewnętrznie. Kiedyś w jednym z wywiadów powiedziała, że dzięki trudom życia poznała jego sens, i podtrzymuje to zdanie. – Koło Frykowskich nie przechodzi się obojętnie, skandal mamy wpisany w DNA. Trzeba pamiętać, jak moja rodzina była dystansowana. Zawsze przylepiano nam łatki. Z zazdrości i zawiści. Jest przekonana, że gdyby jej dziadek Wojtek żył, byłby jednym z największych producentów świata. – Jestem
Mirosław Mastalerz, czyli wariat [REPORTARZ ANGORY]
– Tu była stajnia ogierów. Olsztyn był na początku dwudziestego wieku miastem zmilitaryzowanym. Prusacy trzymali w koszarach 100 tysięcy żołnierzy, a tu mieli konie. – W stajniach musiał być masztalerz, a ty się nazywasz Mastalerz. Zbudujmy na tym jakąś romantyczną opowieść. – Jaką?
Pomimo problemów, nie rozczula się nad sobą. „Biorę życie takim, jakie jest”
Była nauczycielką wielu gwiazd polskiej sceny muzycznej, m.in. Katarzyny Groniec, Edyty Górniak, prawie wszystkich artystów występujących w „Metrze”, Iwony Zasuwy, Meli Koteluk, Nataszy Urbańskiej, Dody, Łukasza Zagrobelnego, Tomasza Makowieckiego. Od wielu lat nie pojawia się w mediach, choć jest aktywna zawodowo. Ma poważne problemy ze wzrokiem i to bardzo ogranicza jej życie. Mieszka na stołecznych
Ryszard Petru: Wolna Wigilia kosztowałaby budżet 2,5 mld złotych
– Zyskałeś przydomek „hamulcowy”… – Najbardziej zależy mi na rozwoju, a hamulcowych znalazłbym całą masę i nie zacząłbym od siebie. – Hamujesz podobno legislację poselskiego projektu, by Wigilię uznać za dzień wolny od pracy.
Spotkanie z samym sobą na scenie, czyli improwizacja solowa
– Nawet sama improwizacja, czyli spektakle grane bez scenariusza, za to z udziałem i na życzenie widzów, nie jest chyba wszystkim znana, a czym jest improwizacja solowa? – To rodzaj teatru improwizowanego, który w Polsce jest rzadko uprawiany. Chodzi o specyficzną formę występu solowego, w przeciwieństwie do monodramu i stand-upu, w której bohaterem jest jedna postać. W solo impro
Sukcesy Polek w ampfutbolu. Sport bez barier
– Kilka dni temu w Kolumbii kobieca reprezentacja Polski zajęła trzecie miejsce w mistrzostwach świata w ampfutbolu. Gratulacje! – Ciągle mam w głowie to, co się tam wydarzyło. Słyszymy od wielu osób – szkoda, że nie było telewizyjnych transmisji mistrzostw świata. Bardzo tego żałujemy. Pierwszy raz rozgrywałyśmy tak ważne mecze. Przeżyłyśmy szok po porażce w inauguracyjnym meczu z
„Wybitny Polak” we Francji. Tak potoczyła się jego historia
– Jest pan znanym we Francji piosenkarzem, kompozytorem i producentem. W październiku otrzymał pan w Paryżu tytuł „Wybitnego Polaka” w kategorii osobowość. Zaśpiewał pan wtedy piosenkę o miłości do ojca… – Ta nagroda była dla mnie symbolicznym, ważnym wydarzeniem. Myślałem o małym zagubionym chłopcu, którym byłem, i który marzył o wyjeździe do Francji. Dwadzieścia lat później, w polskiej ambasadzie w Paryżu, miałem więc