81-letni Joe Biden zdaje sobie sprawę, że brakuje mu już sił. Według wielu źródeł zrezygnowałby z kandydowania na drugą kadencję, powstrzymuje go jednak rodzina, syn Hunter, a zwłaszcza pierwsza dama, 73-letnia dr Jill Biden. Krytycy nazywają małżonkę prezydenta współczesną lady Makbet. Opisują ją jako osobę żądną władzy i związanych z nią splendorów, która za zamkniętymi drzwiami w Białym Domu podejmuje najważniejsze decyzje.
Joe i Jill są małżeństwem od 47 lat. Nad Potomakiem panuje opinia, że bez zgody pierwszej damy prezydent nie jest w stanie przedsięwziąć niczego. O lady Makbet zaczęto mówić częściej po tym, jak Jill Biden już po katastrofalnej dla swego małżonka telewizyjnej debacie z Donaldem Trumpem z 27 czerwca pojawiła się na okładce magazynu „Vogue” w białej sukience power suit od Ralpha Laurena za pięć tysięcy dolarów. Według niektórych informacji dr Biden, jak lubi się nazywać, zachęca małżonka do dalszej walki o Biały Dom głównie dlatego, że nie chce, aby przywódcą Stanów Zjednoczonych została Kamala Harris. Jest niemal pewne, że gdyby Joe Biden zdecydował się wycofać, demokraci wybraliby na kandydatkę właśnie obecną wiceprezydent. Ale Jill nie cierpi tej ciemnoskórej polityczki.
„Rasistowski” Joe Biden
Niechęć przechodząca w nienawiść narodziła się w czerwcu 2019 roku. Wtedy Kamala Harris walczyła z Joe Bidenem o prezydenturę i podczas debaty telewizyjnej zasugerowała, że jest on rasistą. – Jill zachowuje urazy i nigdy nie wybaczyła Kamali tych komentarzy – powiedział pewien polityk Partii Demokratycznej. Podobno w 2020 roku Jill Biden czyniła wszystko, aby Harris nie została wiceprezydentem. Musiała ustąpić, ponieważ wcześniej jej małżonek zapowiedział, że powierzy to stanowisko ciemnoskórej kobiecie.
Inni uważają, że „problem Kamali” nie jest decydujący. Doktor Biden nie chce pozwolić mężowi na wycofanie się, ponieważ nie wyobraża sobie życia bez przywilejów związanych z najwyższą władzą. Przypomniano, że w styczniu 2022 roku zespół piechoty morskiej USA wykonał utwór specjalnie skomponowany dla Jill Biden „Fanfare for the First Lady”, będący w istocie jej osobistym odpowiednikiem „Hail to the Chief”, oficjalnego hymnu prezydenta USA. Melodia ma być wykonywana podczas oficjalnych uroczystości w Białym Domu od chwili pojawienia się Jill Biden do momentu, w którym będzie gotowa do wygłoszenia przemówienia. Magazyn „Vogue” przytacza słowa First Lady na temat ekscytacji, jaką daje uczestnictwo w przywództwie: – Jeśli chcesz poczuć moc, przejedź się w konwoju samochodowym. Migające policyjne światła tworzą obwód, gdy pędzisz pustą autostradą, inne auta czekają na rampach wjazdowych, aż je ominiesz. To tak, jakby świat wstrzymał oddech. Dla ciebie.
Skromna prezydencka emerytura
Niektórzy konserwatyści wskazują, że pierwsza dama lęka się „ubóstwa”, gdy jej małżonek znajdzie się na skromnej prezydenckiej emeryturze. „Washington Times” opublikował złośliwy komentarz: „Ostatni taniec Bidenów, podczas którego doktor Makbet walczy o finansowe przetrwanie rodziny”. Zdaniem gazety Bill Clinton i Barack Obama, którzy opuścili Biały Dom w młodym wieku, zbili fortunę na odczytach i innych działaniach. Wiekowy Joe Biden nie ma na to jednak żadnych szans. Publicysta Charles Hurt sugeruje, że potężni sponsorzy Partii Demokratycznej mogą przygotować potężny „pakiet pomocy finansowej” dla Bidenów, aby tylko wycofali się z wyborów, które i tak przegrają.