29 lipca izraelska żandarmeria wojskowa po krótkim oporze zatrzymała w celu przesłuchania dziewięciu żołnierzy. Główna prokurator wojskowa Yifat Tomer-Yerushalmi oskarżyła ich o torturowanie więźnia w areszcie śledczym Sde Teiman w bazie wojskowej Beit Lid. Palestyńczyk stał się ofiarą zbiorowego gwałtu. Z ciężkimi urazami odbytu, w stanie krytycznym trafił do szpitala uniwersyteckiego Hadassah. Profesor medycyny Yoel Donchin stwierdził w wywiadzie telewizyjnym 2 sierpnia, że więzień musiał być gwałcony okrągłym przedmiotem, który rozdarł dolną część jelita. Ponadto miał wiele złamań i uszkodzone płuco. Donchin doniósł o tym i dlatego zajęła się tym prokuratura.
Brak ograniczeń
Wieczorem 29 lipca tłum zwolenników skrajnej prawicy (ok. tysiąca osób) zaatakował areszt śledczy Sde Teiman. Gdy tłum zorientował się, że oskarżonych żołnierzy już przeniesiono, skierował się do ośrodka zatrzymań w Beit Lid, gdzie domagał się ich uwolnienia. W agresywnej grupie, krzyczącej: „Bohaterskich bojowników nie wolno nawet tknąć!”, znalazło się kilku izraelskich parlamentarzystów. Minister sprawiedliwości Yariw Levin z partii premiera Netanjahu powiedział: – Jestem w szoku, że bohaterscy żołnierze zostali potraktowani przez prokuraturę wojskową jak kryminaliści. Minister bezpieczeństwa wewnętrznego Itamar Ben-Gewir, lider skrajnie prawicowej partii Żydowska Siła, zaczął bronić podejrzanych, a Juli Jo’el Edelstein, który w Knesecie jest przewodniczącym Komisji Spraw Zagranicznych i Obrony, oświadczył, że zwoła przesłuchanie w celu zbadania działań organów ścigania.
Profesor Donchin skomentował to tak: – Jeśli państwo i członkowie Knesetu uważają, że nie ma ograniczeń co do tego, jak bardzo można znęcać się nad więźniami, powinni sami ich zabijać, tak jak robili to naziści, lub pozamykać przywięzienne szpitale, które zdaje się, że utrzymują tylko po to, by bronić się przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze. Komentatorka „Haaretz”, Allison Kaplan Sommer, napisała: „Netanjahu wydał oświadczenie wzywające do natychmiastowego uspokojenia namiętności i stwierdził, że zdecydowanie potępia incydent. Nie pojawił się jednak przed kamerą ani nie stanął w obronie atakowanej prokurator wojskowej. Premier w Waszyngtonie przedstawiał Izrael jako oświeconą demokrację broniącą siebie (i świat zachodni) przed potworami. Chwilę później u siebie toleruje ministrów, którzy nie wierzą, że zarzuty barbarzyńskiego zachowania wobec potencjalnych terrorystów powinny zostać zbadane, a ich sprawcy postawieni przed wymiarem sprawiedliwości – jak to się robi w cywilizowanych krajach”.
Przemoc, brak snu i inne
Przerażające traktowanie więźniów przypomina skandal w więzieniu Abu Ghraib w 2004 roku. Wtedy za znęcanie się nad irackimi cywilami skazano 12 amerykańskich żołnierzy. Nikt wtedy w USA nie twierdził, że żołnierze nie powinni podlegać dochodzeniu i ściganiu. Nikt też nie doprowadził do rebelii przeciwko prokuratorom wojskowym zajmującym się tymi sprawami. Co gorsza, o nadużyciach w Sde Teiman mówi się w Izraelu już od miesięcy i nic się nie zmienia. Tal Steiner, dyrektorka izraelskiego Publicznego Komitetu Przeciwko Torturom, stwierdziła: – Zwolnieni z Sde Teiman więźniowie mówili o wykorzystywaniu seksualnym, braku snu, odtwarzaniu bardzo głośnej muzyki przez długi czas i poważnej przemocy fizycznej. Nie bez powodu Sde Teiman zostało nazwane „izraelskim Guantanamo”. Od czasu rozpoczęcia ofensywy na Strefę Gazy przewieziono tam tysiące więźniów, ale ponad 40 proc. z nich zostało zwolnionych. Oznacza to, że nie byli bojownikami Hamasu, a zatem byli przetrzymywani i torturowani bez żadnego powodu.
31 lipca Rada Praw Człowieka ONZ z siedzibą w Genewie opublikowała raport o torturach, jakich dopuszcza się Izrael. Wiadomo, że co najmniej 53 palestyńskich więźniów zmarło w izraelskich obiektach wojskowych. Nielegalnie przetrzymywanych jest 9400 osób, wśród nich są też kobiety, dzieci, dziennikarze i aktywiści zajmujący się prawami człowieka. Raport zawiera szczegółowe zarzuty dotyczące szczucia na nich psów, rażenia prądem, podtapiania, przypalania papierosami, głodzenia i długotrwałego pozbawiania osadzonych w Sde Teiman dostępu do wody, świeżego powietrza i światła słonecznego. A także pozbawiania snu i dostępu do prawników. ONZ zebrał zeznania byłych więźniów, którzy twierdzą, że byli trzymani w pomieszczeniach przypominających klatki i rozbierani do naga. Mieli na sobie jedynie pieluchy. Niektórym wiązano ręce i podwieszano ich pod sufitem. Rannych operowano bez znieczulenia.