Ten stan duszy bohaterów sztuk Levina jak nic pasuje do Polski, więc Autor, którego rodzina pochodziła z Łodzi (choć on sam urodził się już w Tel Awiwie), bywa często wystawiany nad Wisłą.
Ze sztukami Levina mierzyły się u nas m.in. takie tuzy jak Krzysztof Warlikowski i Jan Englert. Terminal Kultury Gocław gościł ostatnio produkcję teatralną Sceny Alegoria pt. „Sprzedawcy gumek” Levina w reżyserii Fabiana Kocięckiego. Oglądamy na scenie losy trójki bohaterów zaplątanych we własne obawy, strachy i paranoje. Każdy z nich marzy o zrobieniu interesu życia, o miłości czy chociażby akceptacji. W zabawnych scenkach obserwujemy zmagania aptekarki i dwóch nieudaczników, z których każdy stara się zdobyć jej serce i majątek, ale wszyscy uwikłani są w jakąś niewidzialną niemoc i mają pecha. Wielu twórców (od Gogola po Mrożka) przekonywało nas, że życie to jeden wielki żart.
Z tej samej szkoły jest Hanoch Levin, który do tej zabawnej, ale jakże gorzkiej prawdy dodaje szczyptę tajemniczej poświaty. W spektaklu Sceny Alegoria wyśmienicie grają Klaudia Iwańska, Remigiusz Fabich i Wojciech Kałużyński. Na szczególną uwagę zasługują piosenki oraz muzyka Mikołaja Błaszczyka, która nadaje akcji klimat rodem z Franza Kafki. Spektakl lśni licznymi perełkami scenicznymi, jak chociażby brawurowo wykonana piosenka o prezerwatywie wraz z zabawnie ułożoną do niej choreografią, która mogłaby spokojnie konkurować o laury na festiwalach Piosenki Aktorskiej.
Dlaczego losy pechowców, ludzi przegranych, zagubionych, opowieści o straconych szansach i ciągłym szukaniu Itaki są nad Wisłą tak bardzo nośne i nam bliskie? Pewnie dlatego, że odnajdujemy w nich samych siebie. Ten ludzki dramat w komediowej formie to wspólnota doświadczeń, ale też terapia i jasny sygnał, aby żyć tu i teraz. A z miłością nigdy, ale to nigdy nie czekać.