Wojna Izraela z Hamasem spowodowała zalew fałszywych informacji w Internecie. Zdarza się, że nawet specjaliści mają problem z odróżnieniem prawdy od kłamstwa. W mediach społecznościowych jest mnóstwo wprowadzających w błąd wpisów, a sztuczna inteligencja sieje dodatkowy zamęt.
Większość dezinformacji opiera się na starych nagraniach i zdjęciach przypisywanych obecnej wojnie. Pojawiają się jednak również obrazy, których źródła nie da się ustalić – bo zostały wygenerowane przez sztuczną inteligencję. Jeden z nich przedstawia dziecko pod gruzami zbombardowanego budynku. Wielu internautów wyrażało wątpliwości co do jego autentyczności, ale wielu również uwierzyło, że to fotografia.
Inne przykłady propagandy wizualnej to „nagrania”, jak dziesiątki bojowników Hamasu wlatują na paralotniach do Izraela, jak Cristiano Ronaldo pokazuje po meczu flagę Palestyny albo jak izraelscy żołnierze porywają palestyńską dziewczynę. Opublikowano też fałszywe wideo, pokazujące Egipcjan wjeżdżających czołgami do Strefy Gazy, by bronić Palestyńczyków. Andy Carvin z cyfrowego laboratorium badań kryminalistycznych przy amerykańskim think tanku Atlantic Council mówi, że liczba dezinformacji i propagandy w czasie tej wojny jest większa niż kiedykolwiek wcześniej.
Raise your hand if you’re fed up with Palestinian Hamas supporters creating AI photos to generate sympathy on social media
(Unconvinced? Check out the six fingers) pic.twitter.com/RXQcLpeV7U
— Emily Schrader – אמילי שריידר امیلی شریدر (@emilykschrader) November 3, 2023
Jak rozpoznać obraz wygenerowany przez AI?
Zwykle wyraz twarzy przedstawionej osoby jest przesadzony. Zdarza się też, że ma ona nieprawidłową liczbę palców – sztuczna inteligencja, choć jest coraz doskonalsza, nadal ma problem z oddaniem wyglądu ludzkich dłoni i stóp. Ponadto są one często nieproporcjonalne w stosunku do rozmiaru ciała. Zdarza się też, że uszy mają dziwny kształt. Trzeba też zwracać uwagę na tło – może ono być niewyraźne, pokazywać jedną osobę dwukrotnie w różnych miejscach albo zawierać inne błędy.
Dezinformacja często jest szokująca i kontrowersyjna, bo ma oddziaływać przede wszystkim na emocje i wywoływać oburzenie. Warto zadać sobie pytanie, kto miałby interes w rozpowszechnianiu danej treści oraz czy źródło, z którego ona pochodzi, jest wiarygodne. To szczególnie istotne w czasach, gdy wiele osób czerpie informacje z mediów społecznościowych, a nie bezpośrednio ze stron internetowych uznanych serwisów informacyjnych.
Gdy czytasz czyjeś wpisy, sprawdź, jakie jeszcze treści i gdzie udostępnia dany użytkownik. W przypadku obrazów lub filmów, które mogły zostać zmanipulowane, w ustaleniu ich pochodzenia może pomóc wyszukiwanie obrazów – skopiuj zdjęcie lub zrzut ekranu i umieść go w wyszukiwarce takiej jak Google, przełączywszy ją uprzednio na funkcję wyszukiwania obrazów (przy okienku, w które zwykle wpisuje się wyszukiwany tekst). Sprawdź, czy dana informacja ukazała się też w innych, renomowanych, serwisach. Istnieją również strony internetowe poświęcone wyłącznie badaniu dezinformacji w internecie i warto na nie zaglądać.
Ostatnio francuski dziennik „Liberation” znalazł się w ogniu krytyki, po tym jak opublikował zdjęcie protestujących z banerem przedstawiającym wygenerowane zdjęcie dziecka. Użytkownicy mediów społecznościowych zarzucali gazecie szerzenie fake newsów. Dov Alfon, redaktor naczelny „Liberation”, przyznaje, że należało zamieścić informację o pochodzeniu tego zdjęcia. Dodaje jednak, że agencja Associated Press również tego nie zrobiła.
Postęp technologiczny sprawia, że coraz trudniej odróżnić obrazy generowane przez AI od zdjęć. Dlatego niektóre platformy, gdzie można stworzyć takie prace, np. Dall-E i Stable Diffusion, wprowadziły ograniczenia, dotyczące generowania treści drastycznych i związanych z polityką.
🚨‼️ AI was asked to create the path of a Hamas militant.
Somehow beautiful and sad … pic.twitter.com/UV7sOBiJQE
— Lord Bebo (@MyLordBebo) November 2, 2023
Zobacz też: