Koya San. Jedno z duchowych centrum Japonii

Gdy w pociągu linii Nankai ruszającym z Osaki zobaczyłam młodego mężczyznę w tradycyjnym stroju buddyjskiego mnicha, nabrałam pewności, że jadę w dobrym kierunku. Poza nim cały pociąg wypełniony był wesołymi turystami, takimi jak ja. Co prawda w Japonii niełatwo pogubić się na stacji – od wejścia na wielki dworzec niemal po same drzwi pociągów wiodą kolorowe linie namalowane na ziemi. Do Koya San prowadziła różowa, wystarczyło skasować bilet i dać się poprowadzić.

Fot. Awa Drozda

Japończycy podchodzą do kwestii wiary poważnie, ale nie są przesadnie wierni dogmatom. W kraju liczącym około 124 milionów mieszkańców 70 proc. deklaruje się jako buddyści, a 67 proc. jako szintoiści. Jak to możliwe? Wyznawcy obydwu religii potrafią łączyć elementy tradycyjnej lokalnej mitologii Shinto z wyznaniem, które napłynęło z Chin i wniknęło w duchowość mieszkańców wysp w postaci wielu sekt i odłamów. Współcześnie można wyróżnić ponad 40 odrębnych szkół buddyjskich, takich jak Shingon. Za jej założyciela uchodzi Kukai, zwany także Kobo Daishi, mnich podróżujący w IX wieku po Kraju Środka, który otrzymał we władanie ziemię pomiędzy ośmioma szczytami górskimi – współcześnie właśnie Koya San. Jego kult jest tu wciąż żywy, gdyż… sam Kukai nigdy nie umarł. Ale wrócimy jeszcze do tego. 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2024-10-01

Awa Drozda