R E K L A M A
R E K L A M A

Zobaczyć muzykę. Tak wygląda paryskie centrum sztuki cyfrowej

W paryskim centrum sztuki cyfrowej, w Atelier des Lumieres. Tam dźwięki „Czarodziejskiego fletu” rezonują wizualnym kolorem. Na wystawie „Paul Klee. Malarstwo muzyki” Mozarta nie tylko słychać, ale przede wszystkim widać, w Fudze czerwieni czy Harmonii czworoboków: czerwonych, żółtych, błękitnych, czarnych, białych... 

Fot. Leszek Turkiewicz

Związki Klee z muzyką trwały przez całe życie. Malarz urodził się w rodzinie muzycznej, grał na skrzypcach od siódmego roku życia, ożenił się z pianistką Lily Stumpf, koncertował, eksplorował wielki repertuar klasyczny: od Mozarta po Schumanna, od Beethovena po Dworzaka. Pasjonował się operą. Po długich wahaniach wybrał malarstwo, ale muzyki nigdy nie porzucił. Prowadził z nią wizualny dialog, rzucając się w karkołomny projekt namalowania dźwięków w zamkniętej przestrzeni obrazu.

Tworzył język odwołujący się do muzycznych asocjacji, tonów i akordów, polifonii koloru, powtórzeń, wariacji, rytmu, harmonii, ciszy. Za swoich mistrzów uważał Mozarta i Haydna, ale, jak przyznał, decydujący wpływ na to jego eksperymentalne przedsięwzięcie miała muzyka Schönberga i malarstwo Roberta Delaunaya. Paryska wystawa-spektakl (do 7 stycznia) to wizualna opera w trzech aktach, poświęcona właśnie tym dwom pasjom Paula Klee – malarstwu i muzyce. Kontemplacyjna podróż w świat sztuki niemiecko-szwajcarskiego artysty, jednego z najważniejszych twórców pierwszej połowy XX wieku. „Uwertura”.

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2023-09-06

Leszek Turkiewicz