Kontrowersje wokół gdańskiego jarmarku. Hałas i nazistowskie przyśpiewki

Nie lada wyzwaniem dla mieszkańców Gdańska jest odbywający się cyklicznie Jarmark Dominikański. Miasto w ciągu trzech tygodni zarabia na kupcach z całej Polski krocie, ale lokatorzy centrum przeklinają ten czas w żywy kamień. 

Fot. Wikimedia

Przeklęty jarmark?

Każdego roku zmienia się układ stoisk, ale nie zmienia się to, że wyjście z domu do pracy, o wyjeździe ze starówki autem nie wspominając, to walka z czasem i nerwami. Korki szacuje się minimum na godzinę. Na chodnikach opanowanych przez tłum turystów zwiedzających stoiska też jest strasznie. Zatory, utarczki słowne są na porządku dziennym. Dochodzi do tego koncert klaksonów, a dla zmotoryzowanych atrakcje w postaci porysowanych samochodów i urwanych lusterek. Problem z dotarciem na Stare Miasto mają kurierzy, a często i służby. Z dochodowej i ciekawej imprezy miasto robi ludziom piekło. To krok do nieszczęścia i bardzo czarnego PR-u. 

 

Subskrybuj angorę
Czytaj bez żadnych ograniczeń gdzie i kiedy chcesz.


Już od
22,00 zł/mies




2023-08-14

Wojciech Andrzejewski oraz na podst. tekstu Piotra Piesika